piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 50 ღ .




Widzę to w twoich oczach, wiem, że czujesz to samo



Po kilku dniach mogłem spokojnie wziąć Majkę i Lily do domu. Byłem ogromnie szczęśliwy, gdy mogłem trzymać naszego bąbelka na rękach. Wspierałem Maję i pomagałem jej jak tylko mogłem z dzieciakami i z domem. Nie chciałem, by wszystko spadło na jej głowę.
- Ziemia do Marco! - krzyknął na całe boisko Klopp - Co się dziś z tobą dzieje chłopaku...
- Przepraszam trenerze. Myślami cały czas jestem w domu. Maja wczoraj wróciła z małą ze szpitala i trochę się martwię - wytłumaczyłem.
- Masz w ogóle o co się martwić chłopie? - zaśmiał się.
- No właśnie nie - uśmiechnąłem się promiennie.
Trener pokręcił tylko z rozbawieniem głowa i odwrócił się by porozmawiać z Kuba, który leczył kontuzję. Wziąłem razem z chłopakami piłkę i zaczęliśmy trening. Na szczęście nie był on bardzo męczący i prawie pełny energii wróciłem do domu.
- Tata! - krzyknął radośnie Erik wskakując mi na ręce.
- No cześć misiu - uśmiechnąłem się - Byłeś grzeczny co?
- Baldzo!
- No to się ciesze - cmoknąłem go w policzek i postawiłem na ziemi.
Przeszukałem pół domu i Maję znalazłem dopiero w pokoiku Lily. Wszedłem po cichutku do środka i czule pocałowałem moją ukochaną jak i ostrożnie ucałowałem naszą kruszynkę w czółko. Blondynka zeszła na dół w tym czasie, gdy ja nosiłem dziewczynkę po pokoju.
- Dzień dobry księżniczko - powiedziałem, gdy otworzyła swoje oczka
Usiadłem pomału na fotelu i zacząłem ją lekko łaskotać. Zaśmiałem się, gdy Lilcia chwyciła mój palec i nie chciała puścić.
- Taki masz na mnie patent co? - uśmiechnąłem się.
Maja wróciła do nas już po chwili, gdy położyła Erika do popołudniowej drzemki. Przytuliła się do moich pleców i położyła głowę na moim ramieniu. Cmoknęła mnie szybko w policzek i uśmiechnęła się szeroko.
- Nasz wzorowy tatuś - powiedziała śmiejąc się cichutko.
- Robię to co w mojej mocy by nim być - pocałowałem ją lekko w usta.


- * * * -


Każde z naszych brzdąców rosło jak na drożdżach. Nawet się nie obejrzeliśmy, a Lily kończyła już pięć miesięcy. Dużo czasu spędzałam z dziećmi u Emilie, gdy Łukasz jak i Marco byli na treningu, lub na meczu. Piszczu został tatusiem małego Sebastiana. Obydwoje bardzo cieszyli się ze swojego dziecka...
Pogoda nie rozpieszczała nas tego dnia. Od samego rana było pochmurnie i zimno. Sypał również śnieg. Erik i Sara zdążyli już ulepić bałwana przed domem.
- Cześć kochani - usłyszałam radosny głos swojej bratowej.
- Hej Emi - cmoknęłam ją w policzek. - Już na nas czekałaś zgadłam? - zaśmiałam się
- No trochę tak - uśmiechnęła się. - Chodźcie zrobiłam ciepłą herbatę i ciasteczka...
Miałyśmy chwilę dla siebie, gdy Eriś wraz z Sarcią poszli się bawić, a Sebastian i Lily spali smacznie w pokoju Piszczka juniora. Dawno nie rozmawiałyśmy na poważnie, choć spotykałyśmy się bardzo często.
- Święta się zbliżają, więc mam propozycję, aby spędzić je razem w ósemkę, co ty na to? - zaproponowałam.
- Z ogromną chęcią kochana, ale za to na sylwestra to my was zapraszamy. Razem z Łukaszem chcieliśmy zaprosić was i Mario, takie skromne przyjęcie, ale to ze względu na to, że Sebuś jest mały - odparła.
Kiwnęłam jej potwierdzająco głową i uśmiechnęłam się szeroko. Spędzenie sylwestra w takim gronie zupełnie mi odpowiadało, nie przepadałam za jakimiś wielkimi imprezami.
- Ooo patrz Piszczunio nasze wspaniałe kobiety - obejrzałam się za siebie, gdzie zobaczyłam wyszczerzoną twarz blondyna - Cześć - cmoknął mnie w usta momentalnie znajdując się obok mnie.
- Hej - uśmiechnęłam się wtulając w jego ciało...

________________________________________________________________________________

Jeeezu, aż wstyd to dodawać, ale cóż lepszego nie potrafię napisać ;c
Przepraszam.
Mam nadzieję, że chociaż epilog mi jakoś wyjdzie, bo chce pożegnać tego bloga jakoś ładnie a nie tak jak to coś powyżej ;c

Do następnego i ostatniego, który prawdopodobnie pojawi się w niedzielę, a nowy blog o Marco już w poniedziałek wystartuje ;)

8 komentarzy:

  1. Strasznie mi się podoba <3 Fajnie , że im się tak układa :)
    Idealna rodzina ;)
    Czekam na nowy i zapraszam do mnie :)
    Będzie mi bardzo miło jak wpadniesz :)
    http://nigdyniedajsobiewmowiczeniewarto.blogspot.com/
    http://tyijanaszahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie wszystko jest cudne :) Mała Lily *_* Jesteś niezastąpiona i nie waż się mówić,że nie jesteś zadowolona z rozdziału,bo ja jestem za każdym razem pod wrażeniem. Cała piątka jest urocza. :) Jeju,no czekam z niecierpliwością na epilog i nowy blog. Poniedziałek choć taki okropny to dodasz nam coś na osłodę :* Buziaki!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się ten rozdział podoba! Nie wiem, czego od niego chcesz! :D
    Marco taki wzorowy ojciec. Sara taka wzorowa Matka. Wzorowa rodzinka. <3
    Wszyscy wszystkich kochają. <3
    Nie mogę się pogodzić z epilogiem, ale całe szczęście będzie nowe opowiadanie. ^^
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejunciu takie to piekne :)
    Nie mogę uwierzyć, że jeszcze tylko epilog :'(
    Czekam na Twój kolejny blog :3
    Pozdrawiam i zycze ogromu weny :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super!!
    Nie gadaj głupot, że rozdział jest beznadziejny, bo mi bardzo się podoba.
    Marco Super Tata :) Dzieci pasują mu idealnie.
    Łukasz ma synka. Słodko *,* Na pewno wzorowo się nim opiekuje :)
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na poniedziałek :*

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu im się układa ♥
    Nie myśl mi teraz nad czymś złym, nie jest jeszcze za słodko ♥
    ŻADEN EPILOG! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ledwo co przybyłam na ten blog (nadal nie wiem czemu) a Ty chcesz już epilog dodawać?! No jak to?!
    Ale rozczuliłaś mnie, naprawdę... Marco jako tata. o.o Och God. ♥ Kocham. :)
    Swietny rozdział, Jagódko. Jak zawsze z resztą. Chciałabym napisać coś znacznie sensowniejszego tutaj, ale na chwilę obecną- nie umiem. Marco tatuś, rządzi! ♥

    OdpowiedzUsuń