piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 6 ღ .



Bo dajemy szanse tylko tym, na którym na prawdę nam zależy



We trójkę wybraliśmy się na mały spacer po parku. Sara razem z Marco poszła do sklepu, ja stałam i czekałam na nich. Co chwilę obok mnie przechodziło pełno ludzi. W pewnym momencie ujrzałam Erika, podszedł do mnie, lecz jego oczy ukazywały złość i bezradność.
- Jesteś z nim? - zapytał patrząc na mnie
- Tak - odparłam - Erik możemy porozmawiać? - zapytałam z nadzieją, że się zgodzi..
- Nie mamy o czym - rzekł - Wybrałaś, nie zwracając uwagi na innych - powiedział i poszedł
- Ale...
- Co chciał? - zapytał Marco, który przed chwilą wyszedł z Sarą
- Nic niby pogadaliśmy - odpowiedziałam
- Wie o nas? - spojrzał na mnie splatając nasze palce
Przytaknęłam chłopakowi, a ten złożył na moim policzku krótki pocałunek szepcząc przy tym, że mam się nie przejmować. Marco wziął Sarcię na ręce i poszliśmy w dalszą drogę.
- Patrz! Patrz! - zawołał blondyn
- Co takiego? - spytałam patrząc w stronę którą nam pokazywał
- Ujek Lukas - powiedziała - i ćo ?
- Ale z kim - uśmiechnął się cwaniacko
- Kamila? - zdziwiłam się obecnością przyjaciółki.
Razem szliśmy sobie powoli w ich stronę, gołąbeczki byli tak zajęci sobą, że nawet nas nie zauważyli. Sara ostrożnie pochyliła się nad uchem Łukasza i krzyknęła głośno " BU! "
- Boże święty Sarcia ! - wziął ją na kolana i zaczął łaskotać
- Ujek NIE! - krzyczała rozbawiona
- Kami! - przytuliłam mocno moją najlepszą przyjaciółkę
- Hej Majka - uśmiechnęła się odwzajemniając mój gest - Uprzedzę twoje pytanie - zaśmiała się - Przyjechałam tutaj bo muszę odpocząć od Macieja - westchnęła
- Kochana opowiadaj co się stało - powiedziałam
- Kochanie to my pójdziemy do Łukasza a wy sobie porozmawiajcie - Marco wraz z Sarą dali mi buziaka na pożegnanie...
Razem z Wyszomirską spędziłyśmy ponad cztery godziny na rozmawianiu o wszystkim. Nadrabiałyśmy czas, około siedemnastej wróciłyśmy do domu. Zastałyśmy tam Łukasza śpiącego na fotelu, z padem na głowie i Marco śpiącego na kanapie wraz z Sarą na brzuchu.
- Skarbie - szepnęłam delikatnie go szturchając - Marco ...
- O już jesteście - powiedział mój brat
- Piszczu z racji tego, że w twoim domu są trzy sypialnie, ale w jednej z nich nie ma łóżka zabieram Majkę do siebie, by Kamila nie spała na kanapie - rzekł Marco przecierając oczy
- Nie moja wina, że nie mogłem wybrać jakie - bronił się Piszczu
- Łóżko jak łóżko - zaśmiałam się
Marco delikatnie podniósł Sarę i poszliśmy do niego. Na dworze było już strasznie chłodno. W końcu była zima.. Śnieg zaczął spadać z nieba. Lampy zapaliły się, ponieważ zaczęła panować już ciemność. Nagle w mojej głowie zaczęły się wspomnienia tamtego dnia... Dnia w którym zginęli nasi rodzice. Jedna samotna łza spłynęła po moim policzku. Ścisnęłam mocniej dłoń Marco by wiedzieć, że on tutaj na prawdę jest...



- * * * -



Dziś spędzałem wieczór z moimi dwoma skarbami. Sara przebudziła się jak wchodziliśmy do domu. Maja od razu postanowiła zrobić nam kolację. Z naszą pomocą zajęło jej to troszkę dłużej niż zazwyczaj. Po godzinie razem zasiedliśmy do naszej wspólnej kolacji...
- Jakie doble - powiedziała
- Saruś z pełną buzią się nie gada kochanie - uśmiechnąłem się
- Oj daj spokój - Maja odwzajemniła mój gest
Po skończonym posiłku mała jak zawsze chciała już spać. Majka postanowiła ją wykąpać i razem poszły do łazienki przygotować kąpiel dla niej. Już po chwili słyszałem śmiechy dochodzące z łazienki.
 - Majaa - przeciągała Sara
- Słucham cię kochanie - odparła
- Mam do cjebie male pytanje - rzekła
- Mów śmiało skarbie - uśmiechnęła się do niej
- Ty bendziesz mojom nowom mamusją ? - spytała patrząc na nią, widziałem przez szparę w drzwiach, że moja dziewczyna lekko się zmieszała, nie wiedziała co ma jej odpowiedzieć.
- Nie wiem myszko - odparła - To nie zależy ode mnie - uśmiechnęła się - Tylko od tatusia - dodała po chwili.
Szybko i po cichu poszedłem do sypialni, Sara pokochała Majkę. Tak samo jak ja tylko, że my nie jesteśmy razem bardzo długo zaledwie kilka głupich dni.
- Siuuu! - mała wskoczyła mi na łóżko i usiadła mi na brzuchu
- Co jest brzdącu ? - połaskotałem ją - Gdzie masz Maję?
- Spsąta bo wylałam wode - zaśmiała się - Kochiam cię tatusju - przytuliła się do mnie
- Ja ciebie też kochanie - pocałowałem ją w główkę - Chodź pójdziemy spać - wstałem i wziąłem ją na ręce.
Chwilę po tym już leżała w swoim łóżeczku, nawet nie musiałem przeczytać jej bajeczki. Majka brała prysznic, a ja leniuchowałem na łóżku. Po dziesięciu minutach znalazła się przy mnie...
- Kocham cię wiesz? - uśmiechnąłem się
- Ja ciebie też - odwzajemniła mój gest...
Zbliżyłem do niej swoją twarz i spojrzałem jej głęboko w oczy.
Nasze usta złączyły się w namiętnym i pełnym pożądania pocałunku. Uśmiechnąłem się delikatnie nie przerywając go. Moja bluzka znikła ze mnie w mgnieniu oka, nie byłem dłużny..


_________________________________________________________

Przepraszam, że tak zaniedbałam wszystkie blogi, ale nie miałam po prostu czasu wejść i napisać coś. Dopiero dziś znalazł się czas. Postaram się napisać rozdział jeszcze na tamtych <3

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 5 ღ .




Bo być może ty mnie ocalisz...



Poranek najważniejszego dnia, promienie słońca, które szalało za oknem obudziło mnie z krainy Morfeusza. Podniosłem się lekko na łóżku i ujrzałem śpiącą Sarę obok mnie. Wyszczerzyłem się i ziewnąłem. Ostrożnie wydostałem się z łóżka by nie zbudzić mojej córki. W kuchni urzędował już Mario, który za chwilę miał już wyjeżdżać. I znów zrozumiałem, że mój przyjaciel oddala się ode mnie. Nasza przyjaźń miała trwać wiecznie, lecz odległość robi swoje.
- Już jedziesz? - powiedziałem smutno
- Niestety - odparł patrząc na mnie - Marco posłuchaj, nasza przyjaźń nigdy się nie skończy rozumiesz, zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem - rzekł
- Taa - mruknąłem
- Do zobaczenia stary! - uśmiechnął się delikatnie przytulając mnie - uściskaj małą ode mnie - dodał
- Jasne, cześć - usiadłem bezradnie przy stole i spoglądałem jak mój przyjaciel opuszcza dom.
- Gdzie ujek? - powiedziała smutna Sara siadając na moich kolanach
- Pojechał już - odpowiedziałem - Kazał cię uściskać - uśmiechnąłem się przytulając dziewczynkę.
- Zlobimy lazem kanapki ? - uśmiechnęła się
- Oczywiście - oparłem.
Razem z małą przygotowaliśmy dla siebie kanapki. Zjedliśmy je w szybkim tempie. Musiałem się zbierać na trening, więc poprosiłem Maję o opiekę nad Sarą. Ta bez zastanowienia się zgodziła. Już po pięciu minutach byliśmy w domu Piszczków. Minutę później  blondynka tonęła w moich ramionach.
- Hej - uśmiechnąłem się całując ją namiętnie w usta
- Cześć - odparła odwzajemniając moje gesty.
- Ooo - Piszczek wyszczerzył swoje ząbki - Jednak jesteście razem a nie udajecie - powiedział
- Nie wtykaj swojej dupki w nasze sprawy kochany braciszku - zaśmiała się a ja razem z nią
- Ujek na balana! - zawołała Sara po chwili znajdując się na ramionach obrońcy. - Jestem klólową śfiata! - powiedziała dumna
We trójkę wybuchnęliśmy śmiechem. Objąłem Majkę w pasie i razem obserwowaliśmy jak Łukasz wariuje z moją córeczką.
- Dobrali się - zaśmiała się blondynka - Dzieciaczki - dodała po chwili
- Tu się z tobą zgodzę - zaśmiałem się - Piszczuniu dzieciaku mój drogi zaraz się spóźnimy na trening. A tatuś Kloppo nie będzie radosny - powiedziałem patrząc na brata mojej dziewczyny.
- O jej! - jęknął - Saruś teraz zostaniesz z Mają dobra? Bo wujek musi lecieć...
Mała od razu pobiegła w stronę blondynki i wskoczyła jej na ręce.
- To idziemy, widzimy się na meczu co? - uśmiechnąłem się
- Jaśne! - klasnęła w dłonie Sara
- Do zobaczenia skarby moje - zaśmiałem się i ucałowałem Sarę w głowę oraz pocałowałem Majkę
- Ceść!
- Hej! - uśmiechnęła się.
Razem z Piszczkiem wyszedłem z domu, chłopak cały czas się szczerzył. Musiałem mu powiedzieć tylko jedno...
- Zaraz ci się zęby wysuszą - powiedziałem siadając za kółkiem
- Bardzo śmieszne! - odparł a uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy
- Dobra na poważnie - rzekłem - Tylko nie mów nic o mnie i Majce Durmowi okey? - zapytałem
- Tak jest! - zasalutował
Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem w stronę Signal Iduna Park. Najważniejszy dzień w życiu naszym i kibiców, musimy to wygrać...



- * * * -



Sama już nie wiem, czy mogę nazwać mnie i Marco parą. W końcu wyznaliśmy sobie wczoraj uczucia, ale... Tylko dlaczego ja się zastanawiam, dzisiejsza sytuacja przecież powinnam być pewna. Kocham go i nie zamierzam przestać.
- To co Saruś gotowa na mecz? - uśmiechnęłam się do córki mojego chłopaka
- Tak! - powiedziała radośnie pokazując napis na swojej koszulce.
- Ja też mam - powiedziałam dumnie biorąc małą na ręce.
We dwie ruszyłyśmy na stadion. Pełno kibiców w żółto-czarnych strojach szło już po ulicach Dortmundu kierując się na stadion. Nie mogłyśmy się już doczekać. Tego uczucia i emocji. W końcu naszym oczom ukazał się Signal Iduna Park.
- Oooo - powiedziała Sara widząc piękny obiekt
- Pierwszy raz tutaj jesteś? - zapytałam
- Tak - odparła
W końcu zasiadłyśmy na miejscach z naszego biletu. Mecz się zaczął. Mała kibicowała w najlepsze. Po dziewięćdziesięciu minutach i doliczonym czasie mecz się zakończył. Nasze pszczółki wygrały jeden do zera i utrzymali się na fotelu wicelidera. Sara chciała iść na murawę do Marco i za pomocą Tugby udało nam się.
- Tatuś wyglaliście! - krzyknęła mała biegnąc w stronę Reusa.
Marco uśmiechnął się szeroko do niej i wziął ją na ręce. Mała obdarowała go buziakiem.
- Gratulacje! - uśmiechnęłam się wpijając się jak pijawka w jego miękkie i ciepłe usta.
Szukałam wśród piłkarzy mojego braciszka, mój wzrok zatrzymał się na Eriku, który spoglądał na nas wrogo. Chciałam się do niego uśmiechnąć, lecz mój brat zatarasował mi drogę.
- Sara idziesz do wuja?! - zapytał uśmiechając się do niej
- Jaśne! - odparła znajdując się na rękach Łukasza.
Momentalnie znalazłam się w uścisku Marco, który objął mnie swoimi ramionami.
- Poczekacie na mnie przed szatną? - zapytał
- Okey - powiedziałam idąc razem z nim. Mała nadal znajdowała się u wujka Piszczka. Na Marco nie musiałyśmy czekać długo. Już po dwudziestu minutach trzymał moją dłoń i kierowaliśmy się do jego samochodu... Po drodze Sara zasnęła, więc gdy dojechaliśmy pod dom, od razu położyliśmy ją spać...

______________________________________________________

Boziu przepraszam was za to coś do góry, po prostu nie wyszedł mi tak jak chciałam ;c

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 4 ღ .




Naucz się znajdować w życiu radość,
to najlepszy sposób na znalezienie szczęścia.




Dziewczyna odwzajemniła mój gest, po chwili usłyszeliśmy tylko chrząknięcie i oderwaliśmy się od siebie. Co on tutaj robił ? . Wszedł jak do siebie, nienawidziłem tego chłopaka, choć na boisku tego nie pokazywaliśmy. Denerwował mnie, zawsze myślał że jest lepszy...
- Hej Erik - powiedziała Maja odrywając się ode mnie
- Co ty tutaj robisz? - syknąłem nie ukrywając niezadowolenia jego obecnością.
- Przyszedłem po Maję - rzekł wskazując dłonią na blondynkę, którą trzymałem za rękę.
- Jakbyś nie wiedział, ona jest dorosła - powiedziałem już prawie wściekły na jego słowa
- Łukasz mi kazał po nią przyjść więc jestem - syknął patrząc na mnie wrogo
- Erik, przepraszam cię za mojego brata, ale ja nie mam zamiaru jeszcze wracać, a jeśli będę chciała to Marco mnie odprowadzi - powiedziała delikatnie uśmiechając się w jego stronę.
- Jak sobie chcesz - warknął i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami
- Co jest pomiędzy wami ? - zapytała patrząc na mnie
- Nic, nie przepadamy za sobą - wzdrygnąłem ramionami
Majka nic więcej nie powiedziała, tylko wtuliła się we mnie. Ucieszyłem się, od dawna potrzebowałem kogoś, kogo będę mógł przytulać i całować. Po chwili dołączyła do nas Sara a zaraz za nią Marvin. Razem spędzaliśmy miło czas. Książe Mario w końcu się obudził. Już jutro wyjeżdżał, smutno mi było z tego powodu. Nawet nie zostanie na naszym meczu. Szkoda...
- Tatusiu spać mi się ce - ziewnęła i przytuliła się do mnie
- To chodź pójdziemy się wykąpać i pójdziesz spać dobrze? - uśmiechnąłem się
- Dobla - przytaknęła
- Ja zrobię wam coś do jedzenia - uśmiechnęła się i ruszyła do kuchni...
Gdy Sara w końcu wyszła już z wanny i ubrana w jej niebieską piżamkę zeszła ze mną na dół by zjeść kolację.
- Nie trzeba było - powiedziałem widząc pełen stół smakołyków
- Nie marudź tylko jedz - posłała mi szeroki uśmiech
- Pysne! - pochwaliła Sara, która całe usta miała od soku. Mała coraz bardziej robiła się śpiąca, więc gdy zjedliśmy posiłek wziąłem ją na ręce i poszedłem z nią do jej pokoju. Dziewczynka mocno mnie przytuliła. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Przykryłem ją kołdrą i usiadłem na krzesełku obok. I spojrzałem na nią biorąc do ręki książkę...
- ... A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? zapytał Krzyś trzymając misia za łapkę - spojrzałem na dziewczynkę, już pomału spała - Nic wielkiego odparł Puchatek, posiedzę tu sobie i na ciebie zaczekam, kiedy się kogoś kocha to ten ktoś nigdy nie znika, tylko siedzi gdzieś i czeka na ciebie... - po raz kolejny spojrzałem na moją córkę spała w najlepsze - Dobranoc kochanie - ucałowałem ją w głowę i poprawiłem jej kołderkę.
Wychodząc z jej pokoiku ujrzałem, że Maja stoi w drzwiach i z uśmiechem na twarzy przygląda się nam.
- Jesteś wspaniałym ojcem - szepnęła przytulając się do mnie
- Stała się dla mnie najważniejsza - odparłem odwzajemniając jej gest i obejmując ją w pasie.
We dwójkę staliśmy w drzwiach, przytuleni do siebie i spoglądaliśmy na Sarę. Nie wiem jak to się stało, ale zrozumiałem, że zakochałem się w siostrze mojego najlepszego przyjaciela. Znałem ją zaledwie kilka głupich dni, ale nie panowałem nad tym... To było o wiele silniejsze ode mnie. Dawno nie byłem zakochany...


- * * * -


- Gołąbeczki - usłyszeliśmy roześmiany głos Mario - Wiecie co wy powinniście być razem, a nie udawać - uśmiechnął się do nas
- Nie gadaj bzdur - palnęłam nie wiedząc w ogóle co mówię
Jestem zwykłą idiotką pokochałam tego blondyna, który właśnie mnie przytulał. Potrzebowałam tego ciepła, które biło od jego ciała i jego miłości, co ja gadam za bzdury, przecież piłkarska gwiazda niemiec nie zwróci na mnie uwagi. On może mieć każdą, modelkę, miss kogokolwiek będzie chciał. Nie zwykłą nudną blondynkę, której brat gra z nim w drużynie. Poczułam, jak jego umięśnione dłonie przyciągają mnie bardziej do jego ciała.
- Muszę ci coś powiedzieć - szepnął i chwycił moją dłoń - Mario zostaniesz w domu? - zapytał
- Jasne idźcie - uśmiechnął się
Razem z blondynem ruszyłam w stronę drzwi, pomógł mi założyć płaszczyk. Znów ujął moją dłoń, szliśmy pomalutku po białym parku. Marco cały czas spoglądał w dal.
- Wiesz... - zaczął - Lubię cię bardzo - uśmiechnął się
- Ja cię uwielbiam mistrzu! - zaśmiałam się
- Ale ja cię bardziej niż uwielbiam - odwzajemnił gest - Chociaż znamy się kilka głupich dni - powiedział - jesteś dla mnie ważna - mruknął pod nosem tak, że go w ogóle nie usłyszałam
- Słucham? - zapytałam
- Noo booo... - przeciągał
- Marco? ćpałeś coś ? - zaśmiałam się
- Nie - powiedział - Zakochałem się po prostu - rzekł
- O jejciu wspaniale! - powiedziałam radosna - Kto jest tą szczęściarą? - zapytałam
- Ty! - odparł zatapiając się w moich ustach, nie wiedziałam co w tamtej chwili zrobiłam, znałam go kilka dobrych dni a tak po prostu.. Choć z drugiej strony był moim idolem i ideałem. Odwzajemniłam jego gest, zrobiło mi się miło na sercu. Chłopak po chwili oderwał się ode mnie i objął mnie ruszyliśmy do mojego domu, było już strasznie późno, a jutro chłopcy mają bardzo ważny mecz z Bayerem Leverkusen. Razem z Sarą będziemy oglądać naszego wspaniałego Marco...

______________________________________________________

Zostawiam wam do oceny ;). Ale mnie ostatnio naszedł pomysł na bloga o Furmanie i Żyro, ale nie chcę go zacząć, ponieważ znając mnie znów może się okazać tak jak z blogiem o Zielińskim że zawieszę -,- :D

czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 3 ღ .





Złapać cię za ręce i nie puścić nigdy więcej!...


~ Perspektywa Marco... ~


Brakowało mi Mario, Borussia bez niego nie jest już taka sama. Chłopcy chcieliby, żeby znów grał z nami, zresztą ja sam również tego nawet pragnę. Nasz kontakt nie był już taki jak kiedyś. Mario teraz bardziej trzymał się z Holgerem Badstuberem, ale gdy przyjeżdżał do Dortmundu wracały do nas nasze wspomnienia z dziecięcych lat...
- Tatio pić - jęknęła Sara znajdując się na rękach Gotzego
- Zaraz będziemy u wujka Łukasza - powiedziałem do dziewczynki, która momentalnie znalazła się na moich dłoniach.
Dookoła nas spadał z nieba biały puch, do moich uszu docierał dźwięk gniotącego się śniegu przez moje nogi. Uśmiechnąłem się do mojej córeczki, a ta mocno mnie przytuliła, wtedy dopiero zrozumiałem, że jestem ogromnym szczęściarzem mając ją teraz przy sobie i nigdy jej nie oddam, nawet jeśli ktoś chciałby zabrać mi ją siłą. Wzrok mój zatrzymał się na villi Piszczka, która była niecałe dziesięć kroków od nas. Gotze jeszcze nic nie wiedział, że z Łukaszem mieszka jego siostra i " Moja dziewczyna " .
- Grubaas! - krzyknął radosny Piszczek, widząc Mario stojącego obok mnie
- To są mięśnie - powiedział przez zaciśnięte zęby Gotze.
- Wchodźcie! - rzekł pan domu wpuszczając nas do środka.
- Majaa! - krzyknęła Sara biegnąc w stronę niewysokiej blondynki.
Uśmiechnąłem się do niej szeroko i posłałem dzióbek w jej stronę. Obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem, a Mario wraz z Łukaszem patrzyli na nas jak debili. Ta dziewczyna była urocza i najbardziej zastanawiało mnie to, dlaczego w ogóle z Piszczem nie byli podobni...
- Hej - szepnąłem jej do ucha zostawiając na jej policzku pocałunek.
- Cześć - dziewczyna posłała mi szczery uśmiech - niestety Łukasz już wie, ponieważ musiałam mu powiedzieć - westchnęła
- Oj tam, on może - machnąłem ręką po czym zaśmiałem się - Mam nadzieję, że nikomu o tym nie powiesz - zwróciłem się do brata " mojej dziewczyny "
- Obiecuje noo! - jęknął bezradny
- Jeśli nie to my z Marco cię dopadniemy - zaśmiała się blondynka, która obejmowała mnie w pasie i tuliła się do mnie...
Nie miałem nic przeciwko, sam objąłem ją ramieniem. Widziałem wzrok Mario na nas, musiałem mu później wytłumaczyć o co chodzi, przed przyjaciółmi przecież nie można mieć tajemnic...



- * * * -



- Saruś razem z Mają mamy dla ciebie niespodziankę - powiedziałem patrząc na blondynkę, która właśnie usiadła w salonie.
- Mamy? - zdziwiła się
- Marvin - uśmiechnąłem się pokazując za plecami psa.
Jak zdążyłem się szybko zorientować Sara spała, więc spuściłem psiaka ze smyczy i pozwoliłem mu swobodnie biegać sobie po moim mieszkaniu. Mario akurat wrócił do domu więc zostawiłem małą pod jego opieką i wyrwałem Majkę na spacer. Chwyciłem jej delikatną dłoń i splotłem nasze palce. Szczerze, to cieszyłem się, że zaczęliśmy udawać, ponieważ chyba zakochałem się w niej mam ochotę wpić się w jej ciepłe jak i miękkie usta.
- W sumie dlaczego się zgodziłaś ? - zapytałem
- A dlaczeego miałabym się nie zgodzić, jeśli mój idol mnie o to poprosił ? - zaśmiała się
- Nie wiem - odparłem przyciągając ją do siebie i obejmując ją w pasie
Obydwoje wróciliśmy do domu po godzinie, Sara już nie spała, siedziała wpatrując się w Marvina..
- Sara ? - wybuchnąłem śmiechem
- Cio? - zapytała nie odrywając wzroku od psa
- Co ty robisz? - zapytałem
- Wpatluje się w psa - odparła
- To jest Marvin i jest twój - powiedziałem uśmiechając się do dziewczynki.
- Naplawde? - zapytała
- Tak. - odpowiedziałem - Gdzie wujek Mario?
- Śpi..
- A to gnojek - powiedziałem
Wraz z Majką usiadłem na kanapie w salonie i przyglądałem się małej. Chwyciłem dłoń Piszczkowej i uśmiechnąłem się do niej. Po chwili złączyłem nasze usta w czułym pocałunku, nie panowałem nad tym, zrobiłem to nieświadomie. Dziewczyna odwzajemniła mój gest, po chwili usłyszeliśmy tylko chrząknięcie i oderwaliśmy się od siebie. Co on tutaj robił ?

________________________________________________________________

Napisałam jakieś takieś coś :D Przepraszam za to xd. Rozdział pisany cały czas perspektywa Marco. Tak dla odmiany dzisiaj xdd.
Mam do was nie wiem czy prośbę czy informację :D a tam xdd
Robimy konkurs o autograf Roberta Lewandowskiego i chcemy aby troszkę osób wzięło udział ;). Więc jeśli któraś z was byłaby zainteresowana więcej informacji tutaj ;) :

https://www.facebook.com/pages/Zawsze-i-wsz%C4%99dzie-w-moim-sercu-BVB-b%C4%99dzie/368078356615135?fref=ts

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 2 ღ .




Możesz mnie mieć na własność, nawet jeśli mnie nie znasz.♥


Po chwili do domu wbiegła mała dziewczynka a tuż za nią blondyn, ten blondyn, który wisi u mnie na ścianie... Ujrzałam go, mój ideał, stał właśnie naprzeciwko mnie.
- Pójdę się przejść, nie będę wam przeszkadzała - powiedziałam kierując się na korytarz.
- Tato moge tes? - zapytała mała blondyneczka
- Jeśli nie będzie problemu to jasne - uśmiechnął się do córki
- Chodź mała - kąciki moich ust powędrowały ku górze.
Złapałam małą pannę Reus za rączkę i ruszyłam z nią w stronę parku. Dziewczynka była cudowna. Oczka takie jak tata, taki sam charakterek, po prostu cudowna..
W towarzystwie małej Sary czułam się świetnie, dziewczynka była przezabawna.
- Tatuś! - krzyknęła dziewczynka, gdy zauważyła Marco.
- Cześć kochanie - powiedział biorąc ją na ręce - Jak spacerek co? - zapytał
- Pani Maja jest baldzo fajna! - uśmiechnęła się
- Maja żadna pani kochanie - odparłam uśmiechając się do nich
Mała Sara wydostała się z rąk ojca i biegła przez masę zgrabionych liści i w pewnym momencie wpadła w nią i wywróciła się, na co Marco wybuchnął śmiechem.
- Brutal! - zaśmiałam się - Nie ładnie tak śmiać się z biednego dziecka - dodałam z uśmiechem na twarzy
- No co? - odparł - Po prostu śmiesznie to wyglądało - powiedział - Widać ją, a za chwilę nie - dodał śmiejąc się
- Tatio! - powiedziała oburzona Sara z skrzyżowanymi dłońmi - Nie lubje cię! - rzekła biorąc mnie za rękę
- uuu - zaśmiałam się
- Saruś na pewno? - odparł idąc za nią z rozłożonymi rękoma.
Dziewczynka zaczeła biec, nie mogła przestać się śmiać. Spoglądałam na nich, Marco świetnie spisywał się na ojca, choć miał tyle obowiązków związanych z jego karierą piłkarską...
- Mam cię łobuzie - powiedział biorąc ją na ręce - o nie!... - syknął widząc w oddali grupkę paparazzi robiącym nam zdjęcia - Jutro zapewne ukarzą się artykuły związane z tym, że jesteśmy parą - westchnął
- Dlaczego ? - zapytałam
- Paparazzi - wskazał mi dłonią ludzi robiącym nam zdjęcia
- Przecież nic się nie stanie, możemy powiedzieć, że jesteśmy tylko znajomymi - powiedziałam
- A może poudajemy? - zaśmiał się przyciągając mnie do siebie, po chwili poczułam jego ciepłe i miękkie usta, które stykały się z moimi w pocałunku. Moje serce stanęło mi w gardle, a w brzuchu wirowało tysiąc motylków, rzadko się przytrafia komuś pocałunek z jego idolem. Marco po chwili oderwał się ode mnie i zaśmiał się.
- Sorki, ale lubię sobie robić jaja z takich natrętnych ludzi jak oni - rzekł z uśmiechem na twarzy..
- I co teraz? - zapytałam - Przecież oni nie dadzą nam spokoju w związku z tym pocałunkiem - dodałam po chwili namysłu
- Będziemy udawać? co ty na to? - powiedział
Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią, ale ostatecznie zgodziłam sie na taki układ. Ja na nim skorzystam jak i on. Blondyn wraz z córką odprowadził mnie pod same drzwi. Ten wieczór był wyjątkowy...
- Dzięki, że się zgodziłaś - zaśmiał się
- Spoko - odpowiedziałam - Dobranoc - uśmiechnęłam się
- Doblanoc! - powiedziała radosna Sara i przytuliła się do mnie
- Dobranoc kruszynko - odwzajemniłam gest
- Kolorowych snów! - rzekł Marco posyłając mi uśmiech.
Po chwili zniknęli już z mojego zasięgu wzroku. Jak w jakimś śnie ruszyłam do swojego pokoju mijając w salonie brata jak i Erika, który jeszcze u nas przebywał. Rzuciłam się na łóżko spoglądając na moją ścianę, którą zdobiło zdjęcie Marco z autografem, które na urodziny przywiózł mi Łukasz...
Kolejny poranek w zimowym Dortmundzie, zapowiadał się tak samo, choć sama nie wiem. Pewnie gazety, internet i telewizja aż huczy od wczorajszej sensacji jaką był mój pocałunek z Marco, który był zupełnie dla żartów. Odziana w mój żółty szlafrok i czarne jak smoła kapce powędrowałam do kuchni, gdzie urzędował już mój ukochany braciszek. Jak nigdy nic usiadłam sobie do stołu, na którym po chwili wylądowały kanapki..
- Zamierzałaś mi powiedzieć? - zapytał srogim głosem Łukasz
- To tylko dla jaj - zaśmiałam się - Serio Piszczu myślałeś, że będę z nim po dwóch godzinach znajomości serio? - dodałam śmiejąc się.
- Myślałem...
- Proszę cię mój braciszku kochany nie myśl! - rzekłam zajadając się pyszną kanapką.
- Spadaj! - warknął z głupim uśmieszkiem na twarzy.
- Ale siedź cicho i nikomu nie gadaj - powiedziałam stanowczo.
- Tak jest siostrzyczko!


- * * * -


- Sara śniadanie! - zawołałem, a po chwili ujrzałem moją córeczkę biegnącą w moją stronę. - Daj tacie buziaka na dzień dobry - uśmiechnąłem się
- Ceść tatusju! - powiedziała radośnie obdarowując mnie buziakiem - pójdziemy dziś do Mai ? - zapytała
- A chcesz?
- Tjak! - przytaknęła
- To jedz śniadanko i pojedziemy - uśmiechnąłem się do niej głaskając ją po główce.
Co do mojego planu, żeby powkręcać ludzi. hmm zależało mi na tym. Chciałbym chociaż raz kogoś zrobić w  konia. Miałem dzisiaj wspaniałą niespodziankę dla mojej małej Saruni, mam nadzieję, że jej się spodoba. Gdy umyłem i ubrałem już dziewczynkę, założyłem jej kurteczkę, jak i szalik i rękawiczki. Chwytając ją za rączkę maszerowaliśmy do domu Piszczka. Sara nie mogła się już doczekać spotkania z Majką. Ta dziewczyna była świetna, miła, zabawna czego by chcieć więcej. A całuje jak anioł. Poczułem, że na mojej twarzy ląduje śnieżka. Wściekły odwróciłem się w stronę adresata, który posłał ją w moją stronę. Ujrzałem szczerzącego się jak debila małego grubasa, który stał jak głupi i patrzył ze zdziwieniem na moją córkę.
- Mario idioto! - wrzasnąłem po czym przytuliłem mocno mojego przyjaciela. - Tęskniłem - uśmiechnąłem się
- Ja też stary, ja też - westchnął - a to kto to? - uśmiechnął się do mojej córki - Cześć malutka - podał jej rękę
- Dobly - odparła speszona
- Spokojnie kochanie to wujek Mario, możesz go udusić - zaśmiałem się do Sary dodając jej pewności siebie.
- Jak ujek to ujek! - krzyknęła po czym wtuliła się w ramiona średniego z Gotze.
- Moja córka - uprzedziłem pytanie chłopaka - Nie powiedziała mi - dodałem
- O stary! - rzekł klepiąc mnie po plecach - Ale przynajmniej masz kogoś, kogo możesz kochać - uśmiechnął się
- Mam - przytaknąłem - Idziesz z nami do Piszcza? - zapytałem
- Jasne, wizyty u niego sobie nie odpuszczę - zaśmiał się
Chłopak wziął blondynkę na ręce i ruszyliśmy wprost pod Villę mistera Łukasza Piszczka...

________________________________________________________

Dodałam bo ten mój debil męczy mnie o niego i męczy :D . Tak Sandro o tobie mówię   xdd
Czekam na opinię tego czegoś ;)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 1 ღ .




Bo jesteś osobą, której nigdy nie powinienem tracić <3


Grudzień 2013...


- To jest twoja córka Marco, zaopiekuj się nią, ja mam jej dość! - rzekła pchając małą dziewczynkę w moją stronę.
Spoglądałem na tą małą istotkę, jak ona mogła nie powiedzieć mi, że to jest moja córeczka. Te same oczy i kolor włosów co ja. Momentalnie zakochałem się w tej małej osóbce. Ukucnąłem przy dziewczynce i uśmiechnąłem się do niej.
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć! - powiedziałem zły
- phi - pisnęła - Weź się zajmij tym bachorem ja wyjeżdżam. Już nie wracam do tego zadupia! - rzekła
- Jak ty kobieto nazywasz NASZE dziecko - wrzasnąłem. - Ty się nazywasz matką? - warknąłem
- Zostawiam ją tobie, ja nie chce jej znać - odpowiedziała
- Może i dobrze - syknąłem - wynoś się! - podniosłem głos wskazując frontowe drzwi. - Nie bój się kochanie, tatuś cię obroni - przytuliłem dziewczynkę.
Gdy odwzajemniła mój gest uśmiechnąłem się szeroko. Nie sądziłem, że mogę zakochać się aż tak szybko. Teraz już nie jestem samotny, mam ją. Moją małą Sarę, która tak jak ja pokochała mnie od razu.
- Chcesz coś zjeść, może pić ? - zapytałem
- Nje - odparła - tatusiu pooglądamy bajki? - zapytała
- Chodź - z uśmiechem na ustach chwyciłem ją za rączkę i poszedłem do salonu
Blondynka wdrapała mi się na kolana i przytuliła się do mnie. Chwyciłem jej maleńką dłoń i spoglądałem na nią. Nadal nie mogłem uwierzyć, że Elizabeth ukrywała przez trzy lata to, że jestem ojcem Sary. A teraz tak po prostu zostawiła ją i zwiała. Szczerze mówiąc od tej pory nikt inny się nie liczył tylko Sarcia.
- Saruś, a wiesz co?, może pojedziemy na zakupy, by urządzić twój pokoik co? - zapytałem dziewczynki
- Tjak! - klasnęła w rączki - A bende mogła taakom duzom piłke do pokoju? - zapytała
- Największą jaka będzie dobra? - uśmiechnąłem się zakładając dziewczynce kurteczkę i czapkę
- Doobla! - powiedziała pełna radości
Już po pięciu minutach byliśmy w drodze do sklepu meblowego. Musiałem jakoś urządzić dla niej pokój, ponieważ nie miałem nic. Żadnych zabawek, łóżeczka niczego. Chodziliśmy po sklepie i dziewczynka wybierała sobie co będzie chciała do pokoju. Ostatecznie wyszliśmy mając w wózku tapetę w boisko do piłki nożnej, fotel także w kształcie piłki, ogólnie w akcesoriach do piłki nożnej.
Chyba wdała się we mnie, choć chciała jedną lalkę. Gdy wróciliśmy do domu, położyłem Sarę w mojej sypialni.
- Halo?
- No cześć Piszczu! - powiedziałem - Potrzebuje pomocy w udekorowaniu pokoju...
- Już lecę - zaśmiał się
- Dzięki ratujesz mi tyłek stary!
- Spoko! - rozłączył się
Już po pięciu minutach mój przyjaciel znalazł się pod moimi drzwiami. Przywitałem się i wpuściłem go do środka
- A po co ci ten pokój? - zapytał - Już dwa lata temu miałeś go prze remontować i nie założyłeś tapety - zaśmiał się
- Mam nowego lokatora, znaczy lokatorkę - rzekłem - Chodź, pokażę ci - powiedziałem
Piszczek wraz ze mną udał się do mojej sypialni, gdzie spała moja córka, chłopak nie krył swojego zdziwienia. Gdy zabraliśmy się do roboty w końcu wziął się na odwagę.
- Kto to?
- Moja córka - oparłem
- Jak to? - zdziwił się
- Elizabeth ukrywała przede mną ciążę, a teraz tak po prostu się jej wyparła - westchnąłem - Ale przynajmniej mam kogoś, kogo mogę kochać - uśmiechnąłem się
- Dokładnie - rzekł...




- * * * - 




Siedziałam samotnie w domu, nie miałam tutaj jeszcze żadnych przyjaciół. Łukasz poszedł do jakiegoś kumpla by mu pomóc, ja natomiast z miską popcornu wylegiwałam się na kanapie oglądając po raz setny Scooby doo. Tak wiem miałam dwadzieścia lat. Ale kochałam tą bajkę.
- Czeeść? - powiedział jakiś niski brunet - Jest Łukasz?
- Hej, nie ma pojechał do Marco - rzekłam
- Piszczu nie wspominał, że ma dziewczynę - powiedział
- Jestem jego siostrą - odparłam na co chłopak zrobił ogromne oczy
- Erik Durm - przedstawił się
- Majka Piszczek - podałam mu dłoń
- Może wejdziesz, poczekasz na niego? - zapytałam
- Jeśli nie będę przeszkadzać - odparł
- Nie będziesz wchodź! - posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił.
Zrobiłam mu herbaty i zaczęłam rozmowę. Całkiem dobrze mi się z nim rozmawiało.
- Jestem! - krzyknął w progu mój brat - Przyprowadziłem kogoś - rzekł a w jego głosie można było usłyszeć radość. Po chwili do domu wbiegła mała dziewczynka a tuż za nią blondyn, ten blondyn, który wisi u mnie na ścianie...

_______________________________________________________________

Głupi, nudny i taki.... Może mnie zabijecie za niego, może nie, ale wiecie dlaczego wyszedł taki jaki wyszedł. Kto czyta bloga o Piszczku wie. Więc przepraszam, ale moja kochana Sandra już tak nie mogła się go doczekać, że napisałam. Więc mój Reusie kochany :D . Przepraszam cię bardzo, że taki głupi wyszedł, ale wiesz, że nie mam czasami humoru od czwartku ;c