Jest dobrze, wszystko będzie tak jak powinno
Wraz z dzieciakami opiekowaliśmy się Majką i naszym małym bąbelkiem. Blondynka miała stawić się w szpitalu już jutro. Nie mogłem się doczekać, aż nasze dziecko będzie już na świecie. Z uśmiechem na twarzy chodziłem z nią na każdą wizytę i oglądałem jak nasze maleństwo rośnie. Z utęsknieniem wróciłem na boisko jak i podstawowego składu. Z każdym dniem moja forma wracała do najlepszej.
- Wszystko jest spakowane - uśmiechnąłem się promiennie do dziewczyny, która leżała na łóżku.
- Jesteś taki kochany - powiedziała składając na moich ustach pocałunek.
- Przecież wiesz, że musisz odpoczywać - odparłem cicho tuż przy jej wargach.
Przytuliłem się delikatnie cmokając ją czule w czoło. Bardzo chciałem nosić już naszą kruszynkę na rękach i opiekować się nią. Sara jak i Erik również czekali z niecierpliwością na maleństwo.
- Kolorowych snów - szepnąłem, gdy zauważyłem, że moja żona zasnęła. Uśmiechnąłem się lekko i ostrożnie wydostając się z jej uścisku wyszedłem z pokoju wcześniej gasząc niewielką lampkę, która stała na stoliku nocnym.
- Co tam misie? - zapytałem siadając pomiędzy dzieciakami.
- Dobrze, mama śpi? - zapytała
- Tak zasnęła - odpowiedziałem - A ty co się tak szczerzysz brzdącu - zaśmiałem się łaskocząc Erika po brzuchu.
- Tata psestań - pisnął ze śmiechem turlając się po podłodze.
- Co budujecie?
- Erik chciał zbudować wieżę Eiffla - wytłumaczyła.
- I wielki zamek - dodał
Uśmiechnąłem się do dzieciaków i razem z nimi zacząłem budować konstrukcję. W pewnym momencie spojrzałem raz na Sarcię raz na Erisia i uśmiechnąłem się szeroko. Byłem tak cholernie szczęśliwy, że ich mam. Nie pozwoliłbym, aby coś im się stało. Za bardzo ich kocham.
- Dobra dzieciaki, już późno - oznajmiłem - Chodźcie posprzątamy te klocki i idziemy spać - dodałem.
We trójkę pozbieraliśmy wszystkie zabawki z podłogi. Sara pognała do siebie, a ja z małym na rękach udałem się do jego pokoju. Wykąpałem go i ubrałem w piżamę. Kładąc go do łóżka przykryłem kołdrą.
- Kocham cie tatusiu - rzekł
- Ja ciebie też syneczku, nawet nie wiesz jak bardzo - uśmiechnięty od ucha do ucha ucałowałem go czule w główkę - Śpij dobrze - dodałem.
Idąc do sypialni wstąpiłem do Sary i zgasiłem lampkę, ponieważ już spała. Cmoknąłem ją szybko w głowę i poszedłem wprost pod prysznic. Długo rozmyślałem przed snem. Obejmując ukochaną zrozumiałem, że nie wyobrażałbym sobie bez niej życia. Wiedziałem, również to, że muszę się przygotować do bycia z nią na sali porodowej...
- * * * -
Czekaliśmy na naszego malca już dwa dni. Z każdą kolejną godziną, pragnęłam aby było już z nami. Trochę się denerwowałam. Marco był przygotowany na telefon od pielęgniarki. W szpitalu strasznie mi się nudziło, gdyby nie to, że odwiedzały mnie dzieciaki wraz z rodzicami oraz Reus zanudziłabym się chyba na śmierć.
- Marco - powiedziałam do słuchawki telefonu
- Tak kochanie?
- Czuje, że to już dzisiaj - sapnęłam - Tak samo czułam, gdy Erik przychodził na świat - dodałam.
- Boże, już jadę - pisnął radośnie, przez co musiałam odsunąć trochę telefon od ucha. - Zaraz będę.
- Czekam, ale jedź ostrożnie - rzekłam.
Oddychałam ociężale, to na pewno będzie dzisiaj. Jęknęłam głośno, gdy złapał mnie mocny skurcz...
- Wiedziałam - szepnęłam
- Pani Maju, co się dzieję? - zapytała pielęgniarka, która przybiegła do mojego pokoju.
- Rodzę - krzyknęłam, gdy złapał mnie kolejny skurcz. Szybko przełożyli mnie na inne łóżko i wieźli na salę porodową. Marco wpadł na oddział jak poparzony i biegł za nami. Musiał ubrać się w specjalne ubranie. Był cały spocony i zdenerwowany, gorzej ode mnie. Dzielnie trzymał mnie za rękę i wspierał. Po czterech godzinach byłam wykończona.
- Już widać główkę, proszę przeć - rzekła lekarka.
Dokładnie po trzydziestu minutach przyszła na świat nasza córka. Gdy tylko usłyszeliśmy płacz dziecka, Marco od razu mnie pocałował. Byłam zmęczona, ale cholernie szczęśliwa, że urodziła się zdrowa.
__________________________________________________________________________
Moja wena na to opowiadanie mnie nie lubi. Wróciła tylko na jeden rozdział.
Kompletnie nie umiem opisywać porodów ahaha :D
Wybaczcie mi to coś powyżej XD
Jeden rozdział jeszcze i epilog ;c
A nowy blog o Marco już się grzeje do publikacji ;)
O jeju,jeju,jeju! ♥ Wiedziałam,że to będzie dziewczynka :D Tak się cieszę,że wszystko dobrze :) Czytałam to z wieeelkim uśmiechem. Nie mogę się doczekać nowego bloga!! Publikuj szybko,nie trzymaj nas w niepewności. Buziaki kochana ! ;*
OdpowiedzUsuńOjej<3 czekam na next;)
OdpowiedzUsuńO, córeczka *.* Pewnie piękna po rodzicach. Cieszę się, że wszystko było dobrze.
OdpowiedzUsuńI wiesz, szkoda, że tak blisko już koniec. Bo to opowiadanie ma ten sam urok, co w grudniu, na samym początku. Po prostu jest wyjątkowe.
Pozdrawiam ;)
Mała Majcia wreszcie się pojawiła! <3
OdpowiedzUsuńAle jak to... JAK TO TYLKO JEDEN ROZDZIAŁ I EPILOG?! Załamię się, o nie :(:(
Jeden z moich najulubieńszych blogów i już ma się kończyć?! *beczy jak głupia*
Cudny rozdział, co gadasz! Szybko ten poród poszedł XD Ciekawe, jak u mnie pójdzie w blogu, haha :D
Pozdrawiam, buziaki :*
Córeczka! Awwwww! *.* Świetny rozdział :) A porody wychodzą Ci bardzo dobrze :D:D:D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jeszcze tylko jeden rozdział i epilog ;c
Pozdrawiam i życzę weny! :)
Awww <3 Koocham ! Nie no nie ma słów . Rozdział super ! <3
OdpowiedzUsuńhttp://nigdyniedajsobiewmowiczeniewarto.blogspot.com/
UsuńZapraszam :)
http://tyijanaszahistoria.blogspot.com/
Takkk <3
OdpowiedzUsuńNareszcie :)
Uwielbiam jak pokazujesz miłośc Marco do Majki i dzieciaków :D
Tak szybko sie kończy :(
Czekam z niecierpliwością na nexta :)
Pozrawiam i zycze weny :)
Jeee !
OdpowiedzUsuńW końcu mała kruszynka przyszła na świat.
Ale ja się cieszę noo ! :)
A ta ich miłość, powoduje uśmiech na mojej twarzy. <3
Jak to koniec ? Nie wiem jak ja to przeżyję...
Ale pocieszenie, że kolejny blog będzie.
Czekam na kolejny. ;***
Pozdrawiam ;**** <3
Rozdział fenomenalny. Z resztą jak zawsze całe szczęście, że bąbelka urodziła się zdrowa. Jak ja nie chcę abyś kończyła tego bloga to się w głowie nie mieści. Masz niesamowity talent do pisania. Zapewne nowy blog o Marco będzie równie fenomenalny jak ten, czekam na nexta i jak zawsze zapraszam do siebie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJuz zaraz epilog? :c
OdpowiedzUsuńSzkoda. Przywiazalam sie do tego bloga. :) Ale skoro taka jest Twoja decyzja, a jest koncepcja ma nowego bloga no to nie pozostaje mi nic innego jak oczekiwanie na publikacje. :)
Co do rozdzialu... :)
Ten Marco jest taki uroczy.... ^^
Sposob w jaki opiekuje sie zona i dziecmi jest idealny. :)sama chcialabym miec przy sobie takiego Reusa. <3 Ale to juz chyba pisalam xd
Porod udal Ci sie 100% ♥
Nie pozostaje mi nic innego jak czekac na nowy, ostatni juz rozdzial, a pozniej epilog... :c
Buziaki :*
Marco taki szczęśliwy ^^Aż miło się czyta:)
OdpowiedzUsuńOooo kurcze szybko poszedł ten poród:)
Ale ważne że wszytko dobrze poszło:)
Czekam na nn
Buziak<3
nie mogę uwierzyć, że zbliżamy się do końca :c
OdpowiedzUsuńTak się zżyłam z tym opowiadaniem, że masakra:)
Jejku! urodziła! Kolejne Reusiątko:)
Buziak:*
Rozdział super!
OdpowiedzUsuńDziecko urodziło się zdrowe. Chwała i cześć :) Kolejna pani Reus.
Mam nadzieję że wszystko im się ułoży. Będą szczęśliwą rodzinką i będą żyli długo i szczęśliwie.
Marco dzielnie wytrwał poród. Xd Nie każdy tak potrafi. Tak jeszcze na początku myślałam, że tam zemdleje, ale on jest dzielny. :D
Jeszcze nie dociera do mnie że będziesz kończyć tego bloga. Ale z niecierpliwością czekam na kolejny. Skoro mówisz że już gotowy, to jestem jeszcze bardzie podekscytowana.
Pozdrawiam :*
Koniec potomków Reusa? ♥
OdpowiedzUsuńMajka nie ma dość? :D
Dobrze, że Marco się zemdlał xD
Założyłam bloga ;)
http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/ ♥
Marco jakim jest kochanym ojcem .
OdpowiedzUsuńCiesze się że urodziła .
Dziewczynka .
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie
Pozdrawiam