Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz...
Jechaliśmy właśnie autokarem na lotnisko. Już nie mogłem się doczekać, aż będę w domu. Z uśmiechem na twarzy podśpiewywałem sobie cicho piosenkę pod nosem. Spoglądałem na mijaną drogę przez okno. Ładnie oświetlone budynki, jak i ulice. Pełno tłumów ludzi, idących lub wracających z jakiejś imprezy. Na moim telefonie widniała godzina pierwsza w nocy. Westchnąłem cicho, byłem strasznie zmęczony. Na lotnisko dojechaliśmy dość szybko, od razu po odebraniu swoich walizek ruszyliśmy do środka.
- Co jest? - zapytał Mats podchodząc do nas.
- Nie wiem, trener poszedł się dowiedzieć - rzekł Łukasz.
- Chłopaki lot jest opóźniony o trzy godziny. - oznajmił wściekły Klopp - Będziemy musieli tutaj jakoś wytrzymać - dodał.
Zrezygnowani odłożyliśmy swoje torby. Nie miałem zamiaru siedzieć na tych niewygodnych plastikowych krzesełkach. Wyciągnąłem z plecaka poduszkę i położyłem się na podłodze.
- Trener nas obudzi później - powiedział Romek
Połowa chłopaków poszła w moje ślady. Przymknąłem oczy i momentalnie znalazłem się w krainie morfeusza.
- Blondynko wstawaj - zaśmiał się Piszczu.
Leniwie podniosłem swoje powieki i spojrzałem na zegarek. Trzecia piętnaście. Przeciągnąłem się i wstałem. Przetarłem oczy i biorąc swoją torbę usiadłem obok brata mojej żony. W końcu po trzydziestu minutach mogliśmy wsiąść do samolotu. Usiadłem na swoim miejscu obok Kevina i od razu napisałem Majce smsa, że mamy opóźniony lot. Tuż po przeliczeniu i innych sprawach, które musiał sprawdzić trener mogłem spokojnie zasnąć. Choć los chyba nie chciał abym spał. Momentalnie poczułem, jak ktoś kopie mi w siedzenie.
- Kuźwa Auba - odwróciłem się w jego stronę, i ujrzałem jego wyszczerzoną mordkę - Masz ADHD czy jak? - zapytałem.
- Nic z tych rzeczy - odpowiedział - Po prostu nie masz spać - oznajmił.
- A co mam robić o trzeciej w nocy człowieku?
- Nie spać! Zwiedzać! Zapierdalać! - wydarł się na cały samolot Piszczek.
- Tak, dobranoc - wysłałem mu buziaka w powietrzu i odwróciłem się z powrotem.
Przytuliłem do siebie poduszkę i założyłem na uszy słuchawki. Całkowicie skupiłem się na muzyce, pomału odpływałem w sen gdyby nie...
- Auba!!! - jęknąłem
- To nie byłem ja - bronił się
- A kto aniołki z nieba? - zapytałem
- Teraz akurat to był Marcel - powiedział.
- Nie śpimy kochany, nie śpimy - wyszczerzył się blondyn - Grasz z nami w karty, Pierre rozdawaj - oznajmił.
Westchnąłem cicho ostatecznie przystając na grę, tak nie daliby mi spokoju...
- * * * -
Obudziłam się rano i od razu przeczytałam smsa od Marco. Wstałam od razu i poszłam się odświeżyć. Gdy wyszłam z łazienki od razu do moich uszu dotarł śmiech dzieci. Ubrałam się szybko i poszłam do pokoju Sary. Uśmiechnęłam się na widok jak bawią się pluszakami.
- A wy co już nie śpicie? - pogłaskałam małego po główce i usiadłam na brzegu łóżka.
- Nie - odparła Sara - Myśleliśmy, że tata już jest - dodała po chwili.
- Lot im się opóźnił, będą lądować dopiero za trzy godziny - odpowiedziałam. - A teraz Sarunia zmykaj się ubrać, ty mały też. Pobawicie się po śniadaniu - uśmiechnęłam się.
Wzięłam synka na ręce i poszłam do jego pokoju, pomogłam mu się ubrać i razem poszliśmy na dół. We trójkę zrobiliśmy razem śniadanie. Gdy dzieciaki poszły się bawić, ja usiadłam sobie na kanapie w salonie i wzięłam książkę do ręki. Przerwał mi dopiero telefon, momentalnie oderwałam się od książki i odebrałam.
- Hej kochanie - powiedziałam a uśmiech wkradł się na moją twarz.
- Cześć skarbie - odparł - Za godzinkę lądujemy, będziecie? - zapytał.
- Oczywiście, że tak. Zaraz wyjedziemy z domu.
- Kocham was, do zobaczenia!.
Rozłączyłam się i zawołałam Sarę jak i Erika. We trójkę wsiedliśmy do samochodu. Korki tego dnia działały mi na nerwy. Dotarliśmy na lotnisko w tym samym momencie co wylądował samolot chłopaków.
- Tata! - krzyknął Erik i pobiegł razem z Sarcią w jego stronę.
- Dzieciaki moje - uśmiechnął się promiennie i wskoczyli mu w ramiona.
Marco ucałował każdego z nich. Stałam kilka metrów od nich i przyglądałam się. Trochę niezręcznie się czułam. Blondyn spojrzał na mnie, i wysłał na chwilę dzieci do Łukasza. Ruszył w moim kierunku, a moje serce momentalnie przyspieszyło. Nie wiedziałam co zrobić.
- Który miesiąc? - zapytał uśmiechnięty.
- Drugi - odpowiedziałam.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę - wziął mnie na ręce i obrócił dookoła swojej osi.
- Dzieciaki chodźcie jedziemy - zawołał
Marco objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Byłam szczęśliwa.
- Maja gratulację! - usłyszałam radosny głos Marcela.
- Dziękujemy - zaśmiałam się
Wieczór nastał bardzo szybko, Marco spędził pół dnia na zabawie z dziećmi. Z rysunków bardzo się ucieszył.
- Teraz mamy chwilę dla siebie - oznajmił siadając obok mnie - Dzieciaki śpią - dodał.
Przytuliłam się mocno do niego. Dreszcz przeszedł przez moje ciało, gdy poczułam ciepły dotyk dłoni na moim brzuchu.
- Kocham cię - pocałował mnie, z uśmiechem na twarzy odwzajemniłam pocałunek
- Ja ciebie też - odpowiedziałam - A co to? - zdziwiłam się tak samo jak Reus.
Z zewnątrz dobiegały jakieś krzyki, wyszliśmy przed dom i z ogromnym śmiechem obserwowaliśmy mojego brata jak biegnie przez całą ulicę.
- Będę tatą! - krzyczał najgłośniej jak potrafił - Będę tatą rozumiecie - dodał i pobiegł dalej.
Wszyscy mieszkańcy wyszli przed domy i z radością obserwując biegnącego Piszczka i krzyczącego na cały głos, że zostanie tatą składali mu gratulacje. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam roześmianą twarz Emilie. Odwzajemniłam uśmiech, a chwilę potem poczułam na swoim brzuchu rękę Marco.
- Teraz już będziemy szczęśliwi, obiecuje ci to - szepnął mi na ucho i dał mi buziaka.
________________________________________________________________________________
Mam do was małą sprawę. Pisałam wam już wcześniej, że w ciągu roku szkolnego będę pisała tylko jednego bloga. I postanowiłam, że tego bloga będę pisała do końca wakacji. Skończę go i zacznę nowego. Mam już kolejny pomysł i jest on znów o Reusie :D Mam nadzieję, że będziecie chcieli czytać o nim bloga. Nie wiem, jakoś opowieści o Marco pisze mi się fajnie. O innych piłkarzach lub skoczkach tak dziwnie XD
Pasuje wam? :)
Czekam na wasze opinię i dziękuje za wszelkie komentarze <3
Kocham was ♥
Baby boom ♥ Kolejny blog!? Tak,tak! Ja będę czytać,zawsze :) Cudowna część, c u d o w n a . Buziaki! ; *
OdpowiedzUsuńAuba i Marco są najlepsi !! :D
OdpowiedzUsuńTaki słodki rozdział ... <3
Z przyjemnością będę czytać następnego bloga, więc nie mogę się już doczekać. :)
Pozdrawiam ;*
haha Piszczu najlepszy <3 wariat kochany :P
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ... czekam na kolejny z niecierpliwością i życzę weny :)
Hahahaha. Uwielbiam tych nienormalnych chłopaków.
OdpowiedzUsuńJak nie Marcel i Auba to Piszczek. O mało się nie popłakałam ze śmiechu. <3
Jacy oni są cudowni - taka piękna rodzinka. ;****
Jestem jak najbardziej za tym pomysłem.
I jestem zachwycona że nowy blog będzie o Marco.
Uwielbiam go i już. ;))))
Buziaki ;****
Genialny rozdział jak zwykle z resztą Piszczuś jak zwykle rozwalił system. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i czekam na twojego nowego bloga który z pewnością będzie świetny ponieważ będzie napisany przez cudowną pisarkę, pozdrawiam i zapraszam do siebie na epilog.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Łukasz, cieszący się z dziecka ;3 czekam na kolejny, a co do bloga, to z chęcią będę czytać ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhahah "Nie spać! Zwiedzać! Zapierdalać!" w wykonaniu Piszcza mnie rozbroiło! XD Aż sobie wyobraziłam, jak to mówi :D
OdpowiedzUsuńAlbo to, że biega po ulicy, hahah <3 Uwielbiam go <3
Kochany Marco, mm <3
A co do bloga, to wiadomo, że będę go czytać <3
Czekam na kolejny, buziaczki :*
Super ;) i Piszczek biegający po ulicy super <3jkolejny blog o Marco zawsze i wszędzie;P
OdpowiedzUsuńHAHAHAH Piszczek zawsze rozwali system:)
OdpowiedzUsuńSłodki rozdział:)
Kochana zawsze będę czytać to co wyjdzie spod Twej ręki:)
Tym bardziej, że bd o Reusie:)
Czekam na nn.
Dziękuję za komentarz u mnie:*
http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
Boziu... teraz to jestem na maxa szcześliwa. Może tak samo jak Majka i Marco... <3
OdpowiedzUsuń