Odgłos pocałunku jest cichszy niż wystrzał armatni,
ale jego echo trwa o wiele dłużej.
Do powrotu Marco zostały dwa dni. Już nie mogłam się doczekać, aż będę mogła się do niego przytulić i kolejny raz powiedzieć jak bardzo go kocham. Przez ten prawie cały tydzień Emilie nocowała u nas. Było nam wszystkim raźniej, niż miałaby być w domu sama. Dni mijały szybko,a zwłaszcza gdy całe spędzałyśmy
- Jak myślisz, jak Łukasz zareaguje na wieść o dziecku? - zapytała Em spoglądając na mnie. Widziałam po niej tą niepewność, ale wiedziałam, że nie ma się czego obawiać.
- Będzie szczęśliwy, bardzo szczęśliwy Emi - uśmiechnęłam się - Od kiedy skończył dwadzieścia lat cały czas pragnął założyć rodzinę a zwłaszcza mieć synka - dodałam
- Zawsze chciałam być matką - wyszczerzyła swoje ząbki i ogromnym uśmiechu. Nie mogłam go nie odwzajemnić. Zaśmiałyśmy się razem. Tak bardzo nie mogłam się doczekać by zobaczyć brata w roli tatusia. Wybiła godzina piętnasta więc wraz z Emilie wzięłyśmy dzieciaki na plac zabaw.
- Mamo a co bendziemy lobić póśniej? - mały podbiegł do nas i wgramolił mi się na kolana.
- A co byś chciał syneczku? - pogłaskałam go czule po policzku i uśmiechnęłam się do niego.
- Zlobimy dla taty lysunek - rzekł - Taaaaki duuuuuzy - pokazał rączkami.
- Dobrze taki duży jaki będziesz chciał. A teraz leć do Sary bo cię woła - ucałowałam go w główkę.
- Ja już chce urodzić - powiedziała Em
- Jeszcze trochę - zaśmiałam się.
Wróciliśmy do domu koło siedemnastej. Po jedzeniu od razu zabraliśmy się za robienie rysunku dla Marco. Uśmiechnięta spoglądałam jak Erik przykleja na kartkę różne papiery, które tworzyły piłkę. Jego skupienie na twarzy rozśmieszało.
- Spodoba się tacie? - zapytała Sara siadając obok mnie
- Pokaż - powiedziałam biorąc do ręki ogromny rysunek córki. - Jest przepiękny kochanie - powiedziałam oczarowana
- A kto to ? - spytała Emilie przyglądając się dziełu blondynki.
- To jestem ja, to tata, mama, Erik, nasza kolejna siostrzyczka, ty ciociu, wujek Łukasz i wasz synek - wymieniła wskazując kolejno palcem.
- Skarbie ty nasz - promienny uśmiech od razu wkradł się na twarz mojej przyszłej bratowej. Em mocno przytuliła do siebie małą i czule ucałowała w głowę. Gdy Sara wróciła do rysowania spojrzałam na nią. Uśmiechnęłam się, mimo iż nie była moją biologiczną córeczką kochałam ją. Mogłabym oddać za nią swoje życie. Jest dla mnie całym światem tak jak Erik. Nie potrafiłam naprawdę zrozumieć, jak była Marco mogła ją tak po prostu wyrzucić ze swojego życia. Przecież Sara była wspaniałą dziewczynką. Ja tak samo jak i Sara miałam nadzieję, że dziecko które noszę pod serduszkiem będzie dziewczynką.
-* * * -
Codziennie pod wieczór rozmawiałem z Mają jak i dziećmi przez telefon albo skype. Tęskniłem za nimi strasznie. Jeszcze tylko dwa dni do mojego powrotu. Życie piłkarza jest trudne. Ciągłe wyjazdy, mecze, treningi. Rzadko kiedy bywa się w domu, ale najważniejsze szczęście jest wtedy, gdy ma się dla kogo wrócić. Byłem bardzo wdzięczny im, że wspierają mnie zawsze. Nie ma mnie, gdy mnie potrzebują, a to najbardziej boli. Staram się robić wszystko, aby byli szczęśliwi ze mną, tak jak ja jestem z nimi. Gdy dowiedziałem się od mojej żony, że Łukasz będzie również tatą ucieszyłem się strasznie. Robiłem wszystko co w mojej mocy, by się nie wygadać.Udawało mi się to na szczęście. Gdybym wygadał Maja i zapewne Emilie udusiłyby mnie na miejscu. A tego na pewno bym nie chciał.
Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Posłusznie wykonałem prośbę obrońcy i usiadłem na jego kolanach obejmując jego szyję dłońmi i kilkukrotnie zamrugałem. Co wywołało salwę śmiechu u chłopaków.
- Powiedz mi tutaj kochany jak to jest być tatusiem po raz trzeci - spojrzał na mnie poważnie, lecz mu to nie wyszło.
- Jak to jest... hm... Najlepiej na świecie, nie ma nic lepszego niż poszerzająca się rodzina - powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- A zdradź nam szczegóły - dodał.
- Ty już dobrze wiesz, jak się robi dzieci kochany - zaśmiałem się klepiąc go po klatce. Spojrzenie wszystkich skierowało się na otwierające drzwi i oczy Kloppa, które na widok mnie siedzącego na kolanach Schmelzera o mało co nie wypadły z orbit. Każdy tłumił w sobie śmiech, a trener nie wiedział w ogóle o co chodzi.
- Chłopcy czy wy zmieniliście orientację? - zapytał niepewnie - Ale przecież wy macie żony i dzieci!
Śmiech rozbiegł się po całej sali. Nie wytrzymaliśmy, zdezorientowany Klopp spoglądał na nas jak na idiotów. Gdy Kevin wytłumaczył mu całą sytuację sam zaczął się śmiać.
- Z kim ja żyję - rzekł
Gdy moja komórka zaczęła dzwonić, przeprosiłem wszystkich i wyszedłem na taras hotelu.
- Cześć kochanie - przywitałem się a uśmiech od razu wkradł się na moją twarz.
- Hej - odparła - Co tam u was słychać? Jak trening? - zapytała.
- Bardzo dobrze, jutro mamy cały dzień wolny, zwiedzimy trochę miasto, pakowanie i w nocy samolot. Tęsknie - powiedziałem
- My też tęsknimy - odparła. - Marco?
- Słucham?
- Kocham cię - rzekła.
- Ja ciebie też - odpowiedziałem. Uśmiechnąłem się kolejny raz tego dnia. Spoglądając na rozgwieżdżone niebo rozmawiałem z Mają i myślałem o nich....
_____________________________________________________________________________
Jak wakacje mijają kochane? <3
Czekam na wasze opinie i lecę oglądać mecz Kolejorza <333
Do następnego ♥
Oooo,jakie cudowne. Kocham czytać to,co napiszesz! Już nie mogę się doczekać kolejnego mini Reusa : p Czekam na następny ; * Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOh, Marco i Maja to najidealniejsze małżeństwo pod słońcem :((
OdpowiedzUsuńA ten tekst Kloppa o zmianie orientacji mnie rozwalił, haha :D
Cudny rozdział kochana, ale to już wiesz, co nie? :* <3
Czekam na kolejny :* Całusy :*
OMG *O* To jest takie genialne ;3 I małe Reusiątkooo <3 Oh! ;3 Chłopaczki są tacy zabawni :D Hahaha xd
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie ;)
Kocham i pozdrawiam gorąco <3
No świetny ;d a Marco i Marcel genialni xd czekam na kolejny, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhahahahhahahah oni najlepsi są..:)
OdpowiedzUsuńczekam nn..
Jakie ten rozdział jest słodki <3
OdpowiedzUsuńMaja, Erik, Sara uwielbiam ich. :)
A chłopcy - myślałam że spadnę z krzesła jak to czytałam.
Hahah. Ale wariaci. Co ten Klopp z nimi ma... :D
Czekam na nn <3
Buziaki ;****
Kochana rozdział jak zawsze genialny już nie mogę doczekać się kolejnego Reusa, ale cóż pozostaje czekać. Marcel do spółki z Marco i Kloppem rozwalają system, czekam na więcej serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKocham Kocham Kocham!
OdpowiedzUsuńKażde słow, każde zdanie w tym rozdziale:)
Tak się cieszę z ich szczęścia!
I mam nadzieję, ż ejuż nic im tego nie zburzy!
Jestem ciekawa jak Łukasz zareaguje na wieśc o dzieciątku!
Czekam na nn:)
Zapraszam do siebie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńChłopaki rozwaja system.
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie
Pozdrawiam
jejku,przeczytałam calutkie opowiadanie i jestem taka szczęśliwa,że Marco i Maja będą mieli kolejną pociechę!
OdpowiedzUsuńNo i to świetne,że Łukasz też zostanie tatą :3
A przy momentach,gdy dowiedziałam się,że Durm ma białaczkę,a później jego pogrzeb to prawie płakałam :<
Z resztą,podczas czytania miałam także kilka razy udusić Marco hahah
Do tego ten twój pomysł,żeby wstawiać gify,genialny!
Naprawdę piszesz bardzo fajnym stylem,bardzo ciekawie i aż chce się czytać!
Pozdrawiam! :)