Im większe w człowieku wewnętrzne rozbicie, poczucie własnej słabości,
niepewności i lęk, tym większa tęsknota za czymś,
co go z powrotem scali, da pewność i wiarę w siebie...
Pół nocy spędziłem na gapieniu się w rozmieszczone na niebie gwiazdy myśląc o wszystkim i niczym. Chciałbym do niej wrócić i być z nią już do końca. Czasem czuję obecność Erika, śni się mi po nocach i prosi abym nigdy w życiu już jej nie ranił. Abym robił wszystko by była najszczęśliwszą kobietą na tym świecie. Obudziłem się wcześnie, zegarek wiszący nad telewizorem wskazywał na siódmą trzydzieści. Wydostałem się z łóżka i poszedłem wziąć poranną kąpiel. Szybko się uwinąłem i o ósmej schodziłem już na dół do kuchni. Zastałem tam uśmiechniętą Emilie. Odwzajemniłem gest, po chwili łapiąc mojego małego blond brzdąca na ręce.
- Nie śpisz już żabo? - spytałem dając jej całusa na powitanie
- Nie śpię, nie widać tato? - zapytała sarkastycznie - Maja śpioch jeszcze śpi - zaśmiała się razem z nami.
Posadziłem ją na krześle i chciałem pomóc brunetce w przygotowaniu posiłku, lecz mi nie pozwoliła. Musiałem przystać na jej rozkaz i usiąść do stołu, na którym po chwili wylądowała jajecznica z warzywami...
- Smacznego - uśmiechnęła się
- Dzięki ciocia - powiedziała Sara z pełną buzią - No, że co? - dodała, gdy patrzyłem na nią z wymalowanym na twarzy " Mówiłem ci coś kochanie, że nie rozmawia się z pełnymi ustami " - Dobra, już dobra - zakończyła swój monolog i wróciła do jedzenia
- Ma coś po tatusiu - zaśmiała się dziewczyna Piszczka
- Dziękuje - odwzajemniłem gest
- Hej wszystkim! - rzekł Łukasz rozciągając się w drzwiach - Smacznego łakomczuchu - ucałował Sarę w głowę.
Czekałem tylko, aż się mu odgryzie, ale myliłem się, bo nie miała największej ochoty odrywać się od jedzenia, choć...
- Wujek! - zaczęła - Patrz na siebie no nie! - dodała
Oboje zaśmialiśmy się w stronę myślącego nad dobrymi słowami Piszczka, który chciał ją zgasić, lecz na darmo. Każdy miał czasem wrażenie, że Łukasz zachowuje się jak dziecko, ale taki Piszczek był najlepszy i każdy mógł to przyznać.
Chwilę później dołączyła do nas Majka. Cudownie było posiedzieć, pośmiać się i powygłupiać tak jak Sara z Łukaszem. Brakowało mi tego, co chwilę kątem oka spoglądałem na blondynkę, która skradła mi serce. Cieszyłem się bardzo, gdy ta mimowolnie się uśmiechała. W końcu stawała się radosna. Wracała tamta Majka sprzed śmierci Erika, co sprawiało radość u mnie jak i reszty domowników.
- Idzie ktoś na spacer? - zapytałem podnosząc się z kanapy, na której zasiedliśmy zaraz po skończeniu śniadania i posprzątaniu
- Ja idę - uśmiechnęła się mała
- Też pójdę, świeże powietrze dobrze nam zrobi - powiedziała Maja głaszcząc się po brzuchu.
Skrycie miałem taką nadzieję, że wybierze się ze mną. Miałem również taką, że dziewczyna kiedyś jeszcze pozwoli mi dotknąć brzuszka bym mógł poczuć jak nasz synek kopie. Uśmiechnąłem się na samą myśl, o wczorajszym popołudniu. Ubrałem Sarze buty i ruszyliśmy w drogę. Ciepłe słońce ogrzewało nasze twarze.
Mała gnała gdzieś przed nami. Ściągnąłem okulary z głowy na nos, tak jak Maja. Przysunąłem niepewnie swoją rękę do niej i splotłem nasze dłonie za jej pozwoleniem. Spojrzałem na nią, uśmiechnęła się delikatnie w moją stronę, co odwzajemniłem. Poczułem się jak kiedyś, w tamten dzień gdy ją poznałem. Te głupie motyle w brzuchu, te przyjemne ciepło w środku i trzęsące się dłonie. Oczarowała mnie momentalnie. I tak zostało już do teraz. Jestem szczęśliwym ojcem i będę po raz kolejny, lecz chciałbym być również najszczęśliwszym mężem. Tylko wolę poczekać, kiedyś z pewnością zdecyduje się na ten krok.
Kiedyś... a dlaczego nie teraz, każdy by się zastanawiał. Wtedy odpowiedziałbym, że jest jeszcze za wcześnie bo tak było. Wiem, że nadal ma pustkę w sercu po stracie Erika. Ukradkiem spojrzałem na uśmiechającą się od ucha do ucha Sarę, która wzrok skierowała na nasze dłonie. Zrozumiałem, że jest szczęśliwa, bo kochała Maję tak samo mocno jak ja. A gdy dowiedziała się, że będzie miała rodzeństwo nie posiadała się z radości. Mała zaczęła bawić się na placu zabaw, a my staliśmy i dokładnie ją
obserwowaliśmy.
- Tęskniłam za wami - powiedziała w pewnym momencie Majka - Bardzo - dodała po chwili
- My też - szepnąłem całując ją w głowę i tuląc do siebie.
- Marco obiecasz mi coś? - zapytała
- Co takiego?
- Że będziesz już zawsze, że nigdy mnie już nie zostawisz, że będę mogła ci ponowie zaufać, choć cholernie boję się to zrobić. - powiedziała - Że będziemy już na zawsze, tak jak chciał tego Erik? że będę czuła się bezpiecznie jak kiedyś przy nim i przy tobie?
- Obiecuje kochanie - odparłem wtulając się w jej ciało - Będę już na zawsze, jeśli mi pozwolisz - dodałem po chwili.
- * * * -
Przez noc zrozumiałam, że nie potrafię tak żyć. Często w snach nachodził mnie on, mój kochany Erik, który prosił mnie, żebym wybaczyła nie tylko jemu, za to że odszedł ale również Marco. Mówił, że wtedy będzie czuł, że jestem bezpieczna. Zawsze po takim śnie budziłam się gwałtownie w nocy. Z dnia na dzień rozumiejąc, że oszukuję samą siebie. Kochałam go, zawsze tak było, tylko dlaczego nie chciałam do niego wrócić?. Bo bałam się mu zaufać, bałam się, że znów mnie zostawi. W końcu jednak musiałam zdecydować i stwierdziłam, że zrobię wszystko by być szczęśliwą. Wiem, że on też wtedy będzie. Nasz synek potrzebował obojga rodziców, tak jak Sara. Tak strasznie chciałam usłyszeć, jak mówi do mnie mamo...
Może to i głupie, ale traktowałam ją jak moją córeczkę. Była mi strasznie bliska. Czasem zastanawiałam się, jak była Marco mogła zrobić tej małej księżniczce coś takiego. Przecież ona nie była niczego winna. Choć może i lepiej, widać że Sarunia przy Reusie czuje się szczęśliwa, miałam skrytą nadzieję, że przy mnie również będzie.
- Kocham cię - szepnął mi do ucha nadal tuląc do siebie.
Czułam się jak głupia nastolatka, nie zwracająca uwagi na innych. Nie obchodziło mnie to co dookoła, liczyła się tamta chwila, która trwała i chciałam aby trwała zawsze.
- I bez względu na wszystko będę kochał zawsze - dodał a jego głos był dla mnie jak ukojenie tej straty, dziury w sercu, która do połowy się zapełniała. Nigdy już nie będzie pełna, zawsze będzie ta cząstka, która zostanie pusta... Zastanawiałam się, nawet nie wiem na czym, znałam prawdę.
Nie odpowiedziałam mu nic, spojrzałam tylko w jego cudowne oczy, które tak za każdym razem mnie cholernie hipnotyzowały. Wpiłam się zachłannie w jego usta, które zawsze były ciepłe, a kolor był malinowy. Nigdy nie widziałam ich innych. Nawet na zimnie były takie jak zawsze.
- Ja ciebie też - odparłam na chwilę odrywając się od niego - Tylko cię proszę nie rań mnie już więcej - dodałam po chwili.
Odsunęłam się delikatnie od niego z uśmiechem namalowanym na mojej twarzy. Objął mnie czule ramieniem, co pozwoliło mi wtulić się w jego umięśnione i ciepłe jak zawsze ciało. Usiedliśmy na ławce, która się zwolniła i spoglądaliśmy na Sarę, która biegała od huśtawki po karuzelę czy piaskownice. Była szczęśliwa, jak ja. Dłoń Marco powędrowała na mój brzuch, a ja poczułam, jak ciarki moje ulubione ciarki spowodowane jego dotykiem przechodzą przez moje ciało. Tak byłam szczęśliwa, mogłam to powiedzieć szczerze.
- Pójdziemy na lody? - mała podbiegła do nas z ogromnym uśmiechem na twarzy
- Ooo tak Marco pójdziemy? - spojrzałam na niego
- Wiecie, że nie umiem wam odmówić, nawet bym nie próbował - zaśmiał się - Za bardzo was kocham, chodźcie - dodał po chwili
Z uśmiechem na twarzy chwyciłam dłoń blondyneczki i ruszyliśmy w kierunku budki z lodami. Chwilę później zajadaliśmy się smacznymi lodami.
Skierowaliśmy się w stronę domu, mogłam stwierdzić, że ten dzień był w stu procentach udany. Świetnie się z nimi bawiłam, a co najlepsze odzyskałam moje szczęście. Nastał już wieczór, gwiazdy wraz z księżycem pokryły całe czarne jak smoła niebo. Leżałam wtulona w Marco, nie spodziewałam się jednak, że w końcu najdzie ten moment, na którego tak strasznie czekałam.
- Co robicie? - zapytała uśmiechnięta Sara wskakując do nas na łóżko
- Leżymy - odparł Marco spoglądając na nią.
- Maja, tatusiu - rzekła a my oboje spojrzeliśmy na nią - Tak już będzie zawsze? - spytała z nadzieją wyczuwalną na kilometry
- Będzie - odpowiedział uśmiechając się do niej
- Kocham was! - przytuliła się mocno do niego później podeszła do mnie
- My ciebie też słoneczko - ucałowałam ją w głowę. Zaprowadziłam ją do pokoju i przykryłam ją kołdrą. Uśmiechnęłam się do niej..
- Maja? - spojrzała na mnie - Mogę do ciebie mówić.. - zmieszała się
- Możesz, będę wtedy bardzo szczęśliwa wiesz? od dawna na to czekałam, aż się zapytasz - przytuliłam ją bardzo mocno do siebie. Zgasiłam światło i przymknęłam drzwi.
Z ogromnym uśmiechem na twarzy wróciłam do sypialni i położyłam się obok Reusa.
- Co ci powiedziała? - zaśmiał się Marco, znał ją za dobrze.
- Spytała się czy może mi mówić mamo - odparłam szczęśliwa, patrząc na niego, jego usta ułożyły się w szeroki uśmiech.
Ucałował mnie mocno w głowę i przytulił bardziej do siebie splatając nasze dłonie...
_________________________________________________________________________
Napisałam w końcu jak to Sandra stwierdziła :D
Jak jakieś błędy lub coś podobnego skargi kierować do mojego kochanego Reusa.
Bo mnie pośpieszał xd
CUDO CUDO CUDO CUDO!!!!!!!!! *o*
OdpowiedzUsuńO jejku, ile miłości i słodkości w jednym rozdziale! <333 NIE MAM SŁÓW.
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham < 33
OdpowiedzUsuńiedy to czytalam, mialam TAAAAAAAKIEGOOO banana na twarzy:))
Aaaaaaw to jest takie słodkie, cudne, piękne i wgl brak słów ♥
OdpowiedzUsuńOmg, omg, Domi się jara, omnomonomomom ♥♥♥
OdpowiedzUsuńTyle słodyczy, że aż się popłakałam ze wzruszenia, omonmo :"""""""")
Rozdział jak zawsze udany, awwww ♥♥♥
I dobrze, że Cię Reusik poganiał, byś jak najszybciej go napisała, hahah ♥
Czekam na kolejny, awww *-*
Pozdrawiam cieplutko i ucałowuję ♥
cudowne , kocham Sarę .
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rewelacyjny rozdział i zapraszam do siebie
Pozdrawiam
kochany..
OdpowiedzUsuńtaak długo czekałam aż będą razem..
pozdrawiam..
jak będziesz mieć jakieś blogi to udostępniaj...:**
Sara to taka mała hejterka ;D Uwielbiam to dziecko po prostu ;D
OdpowiedzUsuńJak kolejna miniaturowa wersja Reusa będzie też taka pyskata to współczuje rodzicom ;*
Maja i Marco takie słodziaki ;)
Czekam na kolejny ;)
Boski rozdział. Uwielbiam tego bloga. czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńSarcia jest cudna po prostu <3 Aż strach się bać, jak wspaniały będzie ich synek, po mamusi i tatusiu. Tyle miłości i słodyczy, zdecydowanie to lubię ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
kiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńBoskie .!
OdpowiedzUsuńBoskie .!
Nie mogę się doczekać kolejnego.
Uzależniasz .! <3
Zapraszam do mnie ~ http://kochamreusa.blogspot.com/
Buziaki :*