Nieraz nie chcesz płakać, bo wydaje Ci się, że jesteś silna,
ale wtedy okazuje się, że jednak łzy są silniejsze od Ciebie.
Przez całą noc zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam przyjmując te oświadczyny. Co prawda Erik powiedział mi, że nic na siłę, lecz ja nadal miałam mętlik w głowie. Może lepiej by było, abym nie była z żadnym. Żebym była sama, nie musiałabym wtedy wybierać ani zastanawiać się, którego kocham bardziej. Siedziałam sobie na balkonowym leżaku i patrzyłam sobie na widoki w dal. Z naszego balkonu widać było morze i plażę. Było tam cudownie. Westchnęłam cichutko i upiłam z mojego kubka kolejny łyk schłodzonej wody.
Wokół mnie słychać było tylko szum fal uderzających o plażę.
Za zegarku widniała dopiero godzina szósta rano. Erik smacznie sobie jeszcze drzemał. Spojrzałam chwilę na niego i wróciłam wzrokiem z powrotem na krajobraz.
- Kochanie dlaczego nie śpisz? - usłyszałam głos Durma, który po chwili obejmował mnie już w pasie i tulił do siebie - Jest bardzo wcześnie, zaszkodzi to wam - pocałował mnie w szyję.
- Nie mogę - odparłam króciutko odwracając się w jego stronę i wysilając się na leciutki uśmiech
- Zastanawiasz się, czy dobrze zrobiłaś przyjmując te oświadczyny zgadłem? - spojrzał mi w oczy - Sam mogłem pomyśleć, że będzie to dla ciebie trochę trudne - rzekł
- Nie, ciesze się z tego powodu - odparłam
- Wystarczy, że mi powiesz, a zniknę - powiedział - Nie chętnie z bólem w sercu ale zniknę bo chcę abyś była bardzo szczęśliwa, najszczęśliwsza na świecie. I jeśli ja nie mogę dać ci tego szczęścia to chociaż ktoś inny - odgarnął moje włosy z oczu
- Jestem z tobą szczęśliwa - powiedziałam
Chłopak ucałował mnie tylko w głowę i oznajmił, że idzie się odświeżyć. Usiadłam sobie na łóżku i spojrzałam na mój brzuszek.
- I co ja mam zrobić kochanie? - zapytałam i pogłaskałam go.
We dwójkę po godzinie udaliśmy się na śniadanie. Nie mogłam nic przekąsić, ale za namową Durma zjadłam choć jedną kanapkę. Widziałam, że się o mnie martwi. Zależało mu na mnie i dziecku...
- Przepraszam - powiedział i odszedł na chwilę.
Widziałam przez okno, że był zdenerwowany. Cały roztrzęsiony wrócił do stolika przy którym siedzieliśmy. Miał łzy w oczach...
- Erik co się stało? - zapytałam zmartwiona.
- Moi rodzice z Sally mieli wypadek, rodzice żyją, mają poważne obrażenia, ale wyjdą z tego. Z Sally jest gorzej, jest w stanie krytycznym. Tylko przeszczep może ją uratować. A ja mogę być najszybszym dawcą, lecz to muszą potwierdzić badania - rzekł smutno
- Na co czekasz? - powiedziałam - Chodź wracamy do Dortmundu! - chwyciłam go za rękę.
Wróciliśmy do hotelu taksówką, szybko poszliśmy się pakować. Zasiadłam przed laptopem i sprawdziłam loty. Najbliższy był za dwie godziny. Szybko zabukowałam dwa bilety na nas.
Spojrzałam na niego, był załamany. Podeszłam do niego chwytając go za ręce i mocno się przytuliłam, chciałam by wiedział, że zawsze przy nim będę.
- Będzie dobrze - szepnęłam i złożyłam krótki całus na jego ustach - Chodź, zbierajmy się już...
Erik skinął mi tylko głową i wziął nasze walizki. Oddaliśmy klucz i pojechaliśmy wprost na lotnisko. Odprawa i inne rzeczy zajęły nam krótką chwilę. W samolocie cały czas przytulałam się do niego. Chciałam, by wiedział, że zawsze będę przy nim i nie mam zamiaru odchodzić. Zrozumiałam, że łączy nas coś co łączy mnie również z Marco ~ miłość... Kiedyś wyśmiałabym kogoś, kto stwierdziłby, że idzie kochać dwie osoby w tym samym czasie. Jednak teraz zrozumiałam, że miałby rację. Bo idzie, ale to jest niestety ogromny ból w sercu ... Którą osobę wybrać?...
- * * * -
Tak jak obiecywaliśmy Sarze wraz z Łukaszem poszliśmy na stadion, gdzie Jurgen zwołał wszystkich właśnie dla niej. Mała była dla każdego z chłopakiem jak córka. Mała kochała wszystkich tak samo. Gdy tylko zaparkowaliśmy samochód, mała od razu z niego wyskoczyła i zaczęła biec w stronę wejścia.
- Księżniczko spokojnie! - zaśmiał się Piszczu, który szedł tuż obok mnie
Gdyby nie drzwi, których nie mogła otworzyć to byłaby już na murawie i biegała do każdego. Pociągnąłem mocno za klamkę i poszliśmy dalej. Cały czas śmialiśmy się z małej po nosem. W końcu wyszliśmy na murawę a tam chłopacy. Jak obiecali tak zjawili się dla niej.
- Sarcia! - krzyknął uradowany Bender i pobiegł w jej stronę
- Sven! - przytuliła go mocno, gdy była na jego dłoniach - Tęskniłam wujku - dała mu buziaka w policzek
- Ja też moja zielona żabko - uśmiechnął się
- A za nami? - nie wiem jak im się to udało, ale chłopcy powiedzieli to w tym samym czasie i równocześnie
- Za wami też! - powiedziała przez płacz - Za wujkiem Nurim, za wujkiem Jurgenem, za wujkiem Jonasem, Marcelem, Matsem, Romkiem, Nevenem i resztą! - uśmiechnęła się i zaczęła biegać do każdego by ich uściskać.
- Nasza mała blondyneczka! - Langerak wziął ją na barana.
Uśmiechnąłem się do każdego i sam przystąpiłem do akcji by się z nimi przywitać. Uściskałem każdego po kolei. W końcu przyszedł czas na trenera.
- Jak tam Marco? - zapytał patrząc na mnie
- W klubie nawet, choć tak nie gram tylko czasami - westchnąłem - Gorzej w sprawach sercowych - powiedziałem smutno
- Zobaczył blondasie będzie dobrze - rzekł delikatnie się uśmiechając
- Nic już nie będzie dobrze trenerze - odparłem przecząco kręcąc głową
- Będziecie mieli dziecko, z czasem się ułoży - rzekł
- Wątpię w to - powiedziałem - Teraz Erik mi ją skradł - dodałem
- Erik odpuści, gdy zrozumie, że ona kocha tylko ciebie - spojrzał na mnie - Każdy to wie, że nadal się kochacie i żaden z was nie umie żyć bez siebie - rzekł
Wiedziałem, że ma rację. Tylko, że czy wszystko było prawdą, ja nie umiałem bez niej żyć, ale one beze mnie może tak. Wiem, że Maja nie umiała żyć bez Sary, ale czy beze mnie ?
Miłe popołudnie spędziliśmy z chłopakami, byłem im strasznie wdzięczny, z całego serducha. Sara padła nam już w samochodzie, więc gdy dojechaliśmy pod dom wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju. Przykryłem ją kołdrą i ucałowałem w głowę. Stałem tam przez chwilę spoglądając na nią...
Wróciłem na dół, gdzie czekała na nas Emilie z obiadem.
- Siadajcie - powiedziała - I nie chcę słyszeć, że jedliście na mieście - uśmiechnęła się
- Dziękuje - uśmiechnąłem się, gdy postawiła talerz przed moją twarzą.
Po chwili drzwi się otworzyły, spojrzeliśmy wszyscy trzej na siebie. Nie wiedzieliśmy kto to mógł być. Nikt nie poszedł sprawdzić, poczekaliśmy aż ta osoba wejdzie do środka. Wtedy zobaczyłem ją, serce zaczęło mi mocniej bić. Oddech stał się nierówny, a dłonie zaczęły mi się pocić. Momentalnie spojrzałem na jej zaokrąglony brzuch. W środku przepełniała mnie radość...
- Maja co się stało? - zapytał jej brat - Przecież mieliście wrócić za dwa tygodnie - rzekł po chwili
- Rodzice Erika i jego siostra mieli wypadek. Sally jest w stanie krytycznym, jest szansa, że on może być dawcą - powiedział.
- Co muszą jej przeszczepić ? - zapytała Emilie - Boże, przecież to maleńka osóbka - westchnęła smutno
- Nie powiedział mi co - teraz właśnie to zrozumiałam - Sally ma tylko dziesięć lat, mam nadzieję, że ją uratują - powiedziała
- Cześć - odezwałem się w końcu
- Cześć - odparła cichutko, nie wiedząc pewnie jak zareagować na moją obecność. - Gdzie mała? - spytała
- Śpi w twoim pokoju - oznajmiłem
- Pójdę do niej - oznajmiła i pomalutku skierowała się do swojego pokoju...
_____________________________________________________________________
Krótki wiem i przepraszam ;c. Chciałam go dodać, ponieważ jutro nie wiem czy dam radę...
Fizyka i polski wzywają :D
Teraz sprawy zaczną się komplikować i to bardzo... Jak sądzicie dlaczego Erik nie powiedział Majce co muszą przeszczepić jego siostrze hm? :D
Czekam na wasze opinie i przepraszam, za to coś ;*
Do następnego ♥
Mam pewne podejrzenie co do tego przeszczepu... Lecz wolę o tym nie myśleć. Poczekam na next, aż się wszystko wyjaśni. Jeden plus, to, to że Majka jest w Dortmundzie, w tym samym czasie co Marco. Oni będą w stanie normalnie porozmawiać i tak, aby byli już razem, na zawsze? Nie wiem, ale mam nadzieję, że się dowiem ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCały rozdział wyłam no ;___________; Aż mi rodzice uwagę zwrócili XDDD
OdpowiedzUsuńNawet się nie wypowiem, ale chyba wiem, co może przeszczepić... Coś, co jest jedno i pozwala żyć... ALE POWIEDZ MI, ŻE NIE ZROBISZ TEGO ERIKOWI :(((((((((((((((((
Ale Majcia wróciła do Dortmundu, Marco bsdvkvhb, Sarcia się cieszy jak nie wiem, co. Taka szczęśliwa familia ♥
Świetny, wspaniały, co z tego że krótki, liczy się jakość, a to Ci zawsze świetnie wychodzi ♥
Idę dalej zalewać dom łzami, licząc, że jednak się mylę z tym przeszczepem. Pozdrawiaaam ♥
Awww.. ;* Rozdział świetny jak zawsze ! Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
OdpowiedzUsuńhttp://love-story-bvb.blogspot.com/
http://kazdykrokprzyblizaciedocelu.blogspot.com/
Jeju, tez mi się wydaje czego to ma być przeszczep i jeśli o to chodzi to uważam, że Erik postąpił bardzo szlachetnie.
OdpowiedzUsuńW końcu się do czekałam.
Marco i Maja w Dortmundzie ♥
Mam nadzieje, że będą razem.
Rozdział jest świetny.
Czekam na kolejny i pozdrawiam ♥
Rozdział kochana nie ważne , że krótki. Ważne , że jest i to taki emocjonujący :)
OdpowiedzUsuńCo do tego przeszczepu domyślam się , ale nie zrobisJej tego ! Nie zrobisz , prawda?
Erik jest na prawdę słodki. Widać , że kocha Majkę , ale jeśli kocha Marco odejdzie , bo chce że by była szcześliwa <33
Sarcia słodziutka *.*
Czekam nn :3
Zapraszam do mnie w wolbym czasie ^^
Buziaaaaczki :****
łaaaaaaaaaał naprawdę cudowny rooooozdział...:D
OdpowiedzUsuńmoże teraz po między nimi (Marco i Maja) się ułoży...
Eric jest kochany ale wolę żeby była z Marco..:**
http://wojna-damsko-meska.blogspot.com/p/la.html nominowałam cię do Liebster Award
OdpowiedzUsuńNadrobiłam zaległości.
OdpowiedzUsuńTen blog jest cudowny *.*.
Ale dlaczego to się tak wszystko musiało potoczyć ?
Pozdrowienia i weny życzę :*