Bo wiedziałem, że jesteś jedyną, Z tobą me życie się rozpoczęło
Od wczorajszego pocałunku i tego wszystkiego co jej powiedziałem nie odzywała się do mnie ani słowem. Wiedziałem, że znów schrzaniłem wszystko co pomału udawało mi się odbudować. Westchnąłem cicho jeżdżąc widelcem po talerzu i skupiając swój wzrok na widoku za oknem. Słońce ładnie świeciło jak na marzec. Wiosna już całkowicie zawitała w Dortmundzie. A najgorsza była myśl, że już niedługo koniec sezonu. Choć szczerze dla połowy piłkarzy był to bardzo wyczekiwany czas, dla mnie jednak nie. Po mojej kontuzji byłem głodny gry, najchętniej nie schodziłbym z boiska.
- Marco jest sprawa - rzekł Piszczu, kiedy wszedłem do szatni
- Jaka? - zapytałem spoglądając na obrońce
- Pójdziemy na kawę po treningu?
- Pewnie - odparłem przebierając się w strój treningowy.
Już po chwili z chłopakami biegaliśmy wokół boiska, nadal w mojej głowie siedziała Maja i wczorajsza sytuacja, która miała miejsce. Jej usta były dla mnie czymś magicznym. Pragnąłem ich, pragnąłem jej. Wariowałem, wiedziałem o tym, ale nie mogłem nic zrobić, aby blondynka mi wybaczyła.
- Blondasku! - zawołał trener, gdy zauważył że wcale nie skupiam się na treningu - Wszystko w porządku? - zapytał
- Oczywiście trenerze, w jak najlepszym - uniosłem delikatnie kąciki ust do góry, lecz pewnie nie przypominało to kształtu uśmiechu. Klopp jeszcze raz obdarzył mnie zmartwionym spojrzeniem i wrócił do rozmowy z Kubą. Ogarnąłem się trochę i bardziej skupiłem na grze. Z utęsknieniem oczekiwałem końca treningu, aż w końcu będę mógł wrócić do domu i pobawić się z dziećmi.
- Dobra chłopcy na dziś koniec - rzekł Jurgen - Widzę, że żaden jakoś nie może się dziś skupić na treningu - westchnął - Pamiętajcie, że za to czeka was niedługo ostry trening na siłowni - pogroził palcem i posłał nam uśmiech. Wypuściłem cicho powietrze z płuc i skierowałem się do szatni. Zimny prysznic był dla mnie zbawieniem, lecz nie siedziałem pod nim długo. Musiałem dowiedzieć się o co chodzi Łukaszowi. Wychodząc z szatni zauważyłem, że Piszczu czeka na mnie na korytarzu. Uśmiechnąłem się lekko do niego i ruszyliśmy do pobliskiej kawiarni.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałem spoglądając uważnie na brata dziewczyny, którą cholernie mocno kochałem.
- No wiesz - rzekł zmieszany.
Zdziwiło mnie jego zachowanie, coś mi się w nim nie podobało. Spojrzałem prosto w oczy Piszczkowi, i wiedziałem, że coś ukrywa.
- Nie wiem - odparłem mieszając w filiżance swoją kawę.
- Powiedz mi co tak naprawdę jest między tobą a Mają?
- Sam nie wiem - westchnąłem - Wiesz, że ją kocham i chcę z nią być, ale po tym wszystkim czego się dopuściłem ona nie potrafi mi wybaczyć. Rozumiem to, ale nie mam zamiaru się poddać, za bardzo mi na nich zależy. - powiedziałem wprost.
- Wiesz co - zaczął - Radzę ci lepiej szybko jechać do domu, mam nadzieję, że nie będzie już za późno! - dodał szybko.
- O co ci chodzi? - zapytałem zdziwiony
- Jedź szybko do domu, musisz natychmiast tam jechać, ja zapłacę - rzekł
Wybiegłem z kawiarni jak poparzony skierowałem się do swojego samochodu i z piskiem opon jechałem do domu. wpadłem do niego nawet nie zamykając drzwi. Biegałem po całym domu w poszukiwaniu Majki jak i dzieci. Nigdzie ich nie było. Zauważyłem karteczkę leżącą na stole, szybko złapałem ją w dłonie i rozwinąłem
- Marco! co ty tutaj robisz? - powiedziałam podniesionym głosem.
- Nie pozwolę wam odejść rozumiesz! - rzekł spoglądając mi prosto w oczy. - Nie pozwolę! - powtórzył wstając - Wiem, zdrada to jest coś niewybaczalnego, zraniłem cię i to nie jeden raz. Żałuje tego Maja, żałuje cholernie. Nawet nie wiesz jak się sobą brzydzę, a co dopiero ty. Rozumiem... - powiedział - Ale przenigdy tego nie chciałem uwierz mi, za bardzo cię kocham. Jestem od ciebie uzależniony. Moje życie bez was nie istnieje. - ponownie kucnął przy moim fotelu chwytając moją dłoń - Wróć ze mną do domu, ty i dzieciaki. - szepnął - Kocham was! Maja kocham cholernie. Mam to wykrzyczeć, żebyś mi uwierzyła? - zapytał
- Mamusiu, uwierz tacie - spojrzałam na córkę, która dokładnie obserwowała całą sytuację...
- Wróćcie ze mną proszę cię Maju - powiedział cicho składając delikatny pocałunek na mojej dłoni.
- Kocham cię Marco - szepnęłam odnajdując jego usta i składając na nich utęskniony pocałunek.
- Ja ciebie też Majeczko!
Blondyn przytulił mnie mocno do siebie, i momentalnie zabrał nas do domu. Za bardzo go pokochałam bym mu nie wybaczyła...
- Marco jest sprawa - rzekł Piszczu, kiedy wszedłem do szatni
- Jaka? - zapytałem spoglądając na obrońce
- Pójdziemy na kawę po treningu?
- Pewnie - odparłem przebierając się w strój treningowy.
Już po chwili z chłopakami biegaliśmy wokół boiska, nadal w mojej głowie siedziała Maja i wczorajsza sytuacja, która miała miejsce. Jej usta były dla mnie czymś magicznym. Pragnąłem ich, pragnąłem jej. Wariowałem, wiedziałem o tym, ale nie mogłem nic zrobić, aby blondynka mi wybaczyła.
- Blondasku! - zawołał trener, gdy zauważył że wcale nie skupiam się na treningu - Wszystko w porządku? - zapytał
- Oczywiście trenerze, w jak najlepszym - uniosłem delikatnie kąciki ust do góry, lecz pewnie nie przypominało to kształtu uśmiechu. Klopp jeszcze raz obdarzył mnie zmartwionym spojrzeniem i wrócił do rozmowy z Kubą. Ogarnąłem się trochę i bardziej skupiłem na grze. Z utęsknieniem oczekiwałem końca treningu, aż w końcu będę mógł wrócić do domu i pobawić się z dziećmi.
- Dobra chłopcy na dziś koniec - rzekł Jurgen - Widzę, że żaden jakoś nie może się dziś skupić na treningu - westchnął - Pamiętajcie, że za to czeka was niedługo ostry trening na siłowni - pogroził palcem i posłał nam uśmiech. Wypuściłem cicho powietrze z płuc i skierowałem się do szatni. Zimny prysznic był dla mnie zbawieniem, lecz nie siedziałem pod nim długo. Musiałem dowiedzieć się o co chodzi Łukaszowi. Wychodząc z szatni zauważyłem, że Piszczu czeka na mnie na korytarzu. Uśmiechnąłem się lekko do niego i ruszyliśmy do pobliskiej kawiarni.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałem spoglądając uważnie na brata dziewczyny, którą cholernie mocno kochałem.
- No wiesz - rzekł zmieszany.
Zdziwiło mnie jego zachowanie, coś mi się w nim nie podobało. Spojrzałem prosto w oczy Piszczkowi, i wiedziałem, że coś ukrywa.
- Nie wiem - odparłem mieszając w filiżance swoją kawę.
- Powiedz mi co tak naprawdę jest między tobą a Mają?
- Sam nie wiem - westchnąłem - Wiesz, że ją kocham i chcę z nią być, ale po tym wszystkim czego się dopuściłem ona nie potrafi mi wybaczyć. Rozumiem to, ale nie mam zamiaru się poddać, za bardzo mi na nich zależy. - powiedziałem wprost.
- Wiesz co - zaczął - Radzę ci lepiej szybko jechać do domu, mam nadzieję, że nie będzie już za późno! - dodał szybko.
- O co ci chodzi? - zapytałem zdziwiony
- Jedź szybko do domu, musisz natychmiast tam jechać, ja zapłacę - rzekł
Wybiegłem z kawiarni jak poparzony skierowałem się do swojego samochodu i z piskiem opon jechałem do domu. wpadłem do niego nawet nie zamykając drzwi. Biegałem po całym domu w poszukiwaniu Majki jak i dzieci. Nigdzie ich nie było. Zauważyłem karteczkę leżącą na stole, szybko złapałem ją w dłonie i rozwinąłem
Nie bądź zły na Łukasza, on zrobił to za moją prośbą. Musiałam wyjechać, zabrałam dzieci. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
Przepraszam Maja...
- * * * -
Musiałam wyjechać, gdzieś daleko choć na kilka dni. Ta sytuacja, która miała miejsce wczoraj dała mi wiele do myślenia, nie potrafiłam skupić się na niczym innym. A to, że mieszkałam z Marco nie ułatwiało mi tego. Zastanawiałam się przez całą noc nad wszystkim. I postanowiłam coś, co będzie najlepsze, choć muszę odpocząć. Tylko kilka dni, nic więcej. W sumie sama nie wiem na ile miałam zamiar wyjechać. Na tak długo ile się da?. Nie wiedziałam. Łukasz bardzo mi pomógł z tym wszystkim, choć był niezadowolony z mojej decyzji jak i zły, pomógł mi, niechętnie ale pomógł. Byłam mu bardzo wdzięczna. Bilety na godzinę treningu zarezerwowałam specjalnie. Nie chciałam spotkać Marco. Siedziałam i czekałam właśnie na samolot. Erik smacznie spał w nosidełku, a Sara słuchała muzyki na telefonie. Zrozumiała mnie, za co byłam jej wdzięczna. Dzieciaki będą miały wakacje, ja natomiast chwilę by wszystko przemyśleć.
- Osoby lecące do Madrytu, prosimy o pójście na odprawę - rozbrzmiał głos informatorki.
Ruszyłam w wyznaczone miejsce trzymając córkę za rękę. Szybko nam to minęło i już po chwili siedzieliśmy razem w samolocie.
- Mamusiu, będzie dobrze prawda? - zapytała Sara spoglądając na mnie
- Musi być kochanie - ucałowałam ją w głowę i chwyciłam za rękę posyłając lekki uśmiech.
Minuty mijały, na pokładzie samolotu było coraz więcej pasażerów. Cały samolot był już zapełniony, a my nadal nie ruszaliśmy. Zdziwiło mnie to jak i lekko podirytowało. Chciałam już znaleźć się w Madrycie. Do środka wpadł jeszcze jeden pasażer, zrozumiałam, że to on był powodem opóźnienia lotu. Westchnęłam
cicho spoglądając na córkę. Uśmiechnęłam się do niej poprawiając jej kołnierzyk przy koszuli. Po chwili usłyszałam kroki zbliżające się w moją stronę i kogoś niemiarowy oddech. Od razu obróciłam głowę w tamtą stronę i ujrzałam blondyna, kucającego obok mnie.- Marco! co ty tutaj robisz? - powiedziałam podniesionym głosem.
- Nie pozwolę wam odejść rozumiesz! - rzekł spoglądając mi prosto w oczy. - Nie pozwolę! - powtórzył wstając - Wiem, zdrada to jest coś niewybaczalnego, zraniłem cię i to nie jeden raz. Żałuje tego Maja, żałuje cholernie. Nawet nie wiesz jak się sobą brzydzę, a co dopiero ty. Rozumiem... - powiedział - Ale przenigdy tego nie chciałem uwierz mi, za bardzo cię kocham. Jestem od ciebie uzależniony. Moje życie bez was nie istnieje. - ponownie kucnął przy moim fotelu chwytając moją dłoń - Wróć ze mną do domu, ty i dzieciaki. - szepnął - Kocham was! Maja kocham cholernie. Mam to wykrzyczeć, żebyś mi uwierzyła? - zapytał
- Mamusiu, uwierz tacie - spojrzałam na córkę, która dokładnie obserwowała całą sytuację...
- Wróćcie ze mną proszę cię Maju - powiedział cicho składając delikatny pocałunek na mojej dłoni.
- Kocham cię Marco - szepnęłam odnajdując jego usta i składając na nich utęskniony pocałunek.
- Ja ciebie też Majeczko!
Blondyn przytulił mnie mocno do siebie, i momentalnie zabrał nas do domu. Za bardzo go pokochałam bym mu nie wybaczyła...
________________________________________________________________________
Wrócili do siebie :) cieszycie się ? ;D
Tu mam weny dużo a na tamto opowiadanie ani trochę ;/
Sandrunio moja kochana rozdział dla ciebie misiaczku ♥ :D
Jak zawsze genialny. Huraaa wrócili do siebie już nie mogę doczekać się nexta. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNadrabiam , nadrabiam i w końcu doczekałam się pięknego rozdziału w którym powroty grają główną rolę:D!
OdpowiedzUsuńTakk!
Dziękuje za przemiłe zakończenie wieczoru z uśmiechem na mojej twarzy!
Rozdział rewelacyjny !
Czekam na kolejny !
Ann.
------------
Zapraszam na kolejną odsłonę codzienności.
No wreeeszcie no się pogodzili <3 !
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy i zapraszam do mnie :)
http://a-co-sie-stanie-gdy-bedziemy-marzyc.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńtak, tak tak tak taaaaak <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńWreszcie się pogodzili :') tak bardzo się cieszę <3
Cudny, czekam na kolejny <3
Całuję :*
O Jezu !!! :D
OdpowiedzUsuńAle się popłakałam, aż sama w to nie werzę. <3
Kocham to opowiadanie. To takie mega słodkie... ;****
Uwielbiam czytac twojego bloga.!
Jak dobrze że do siebie wrócili. Aaaa. <3
Kocham !!! ;*******
O Boże! Co Ona chciała zrobić?!
OdpowiedzUsuńMarco przecież by się załamał!
Dobrze, że w porę Ją zatrzymał:)
I są w końcu razem, uff
Czekam na nn i zapraszam do siebie: http://powrotyirozstania.blogspot.com/
Chryste!
OdpowiedzUsuńO mało co zawału nie dostałam!
Masz szczęście, że postanowili być razem!
Czekam na nn i wpadaj do mnie w wolnej chwili: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
Cudowny !! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie.. :*
Czekam na następny ! *-*
Buziaki.<3 ;**