Płakała w samotności, chcąc zapomnieć o miłości.
Tak już chyba było mi pisane, abym zawsze gdy będę szczęśliwy robił wszystko żeby być jednak tym nieszczęśliwym. Wiedziałem jedno, straciłem wszystko co kochałem. Moją narzeczoną, dzieci a co najważniejsze miłość, której tak bardzo potrzebowałem. Zniszczyłem wszystko, zraniłem niewinne osoby. A to wszystko przez tą jedną głupią noc, którą spędziłem z tą podłą świnią Simon. Planowała to od początku, powiedziała mi to prosto w twarz z głupim triumfalnym uśmiechem na swojej twarzy. W tamtym momencie chciałem zrobić wszystko aby też cierpiała za to co mi zrobiła. Ale nie potrafiłem. Nie byłem takim człowiekiem, by mścić się gdy tylko nadejdzie okazja. W końcu mogłem wrócić do treningów. Od tamtego czasu minęło pięć miesięcy. Z każdym dniem staczałem się coraz bardziej. Połowa chłopaków z drużyny postawiła pomiędzy nasze relacje ogromy mur, którego za żadne skarby nie potrafiłem zburzyć. A Erik pewnie był na mnie wściekły. Przecież mu obiecałem, że zajmę się Mają, że sprawię aby już nigdy nie cierpiała. Samotność w domu była dla mnie katem. Zmieniłem się, tak wiedziałem o tym dlatego postanowiłem odebrać Majce moją córkę. W końcu była moja a nie jej prawda?. Od dwóch tygodni
spotykam się z pewną dziewczyną. Ma na imię Miley. Jest piękna, jej ciało jest bardzo wysportowane. To już dziś nastał ten dzień, kiedy to jechałem po moją Sarę, miałem nadzieję, że będę mógł choć na chwilę zobaczyć swojego synka. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi, gdy ujrzałem w nich Maję od razu zabrało mi mowę.
- Czego chcesz? - warknęła w moją stronę, lecz w jej oczach ujrzałem te cudowne iskierki, które zawsze na mnie działały.
- Tata! - krzyknęła radośnie Sarcia rzucając się mi na szyję. Mocno przytuliłem swoją kochaną córkę i wziąłem ją na ręce.
- Przyjechałem po Sarę, zabieram ją. - powiedziałem. - Mogę zobaczyć Erika? - spytałem również
- Mały śpi - odparła krótko - Zaraz, zaraz. Jak to przyjechałeś zabrać Sarę? - spojrzała na mnie.
- Normalnie zabieram ją ze sobą - rzekłem - Przecież to moja córka tak? nie twoja! - dodałem najbardziej gorzkim głosem na jaki mnie było stać. Tak naprawdę serce bolało mnie cholernie. Wiedziałem, że odbieram jej szczęście. Spojrzała na mnie tym swoim smutnym wzrokiem. Krzywdziłem ją po raz kolejny... - Po jej rzeczy przyjadę innym razem - powiedziałem
Pomogłem założyć córce buty i szykowałem się do wyjścia. Czekając na małą przed furtką musiałem spojrzeć na ganek.
- Mamusiu - jęknęła Sara, przez płacz
- Będzie dobrze kochanie - odparła Maja, płakała znów tylko i wyłącznie przeze mnie. - Pamiętaj, że kocham cię najbardziej na świecie dobrze? - spojrzała na nią, mała pokiwała jej twierdząco głową i mocno się do niej przytuliła.
- Sara chodź jedziemy - pogoniłem ją, nie potrafiłem tam tak stać i patrzeć, jak ona cierpi... - Maja gdy przyjadę po rzeczy małej będę chciał zobaczyć syna. I mi tego nie zabronisz! inaczej spotkamy się w sądzie - oznajmiłem łapiąc córkę za rękę.
- * * * -
Stałam tam jak słup, tępo wpatrywałam się w ich oddalające się sylwetki. Sara nadal płakała, tak jak ja. Myślałam, że się przesłyszałam. Co się stało z moim Marco. Takim kochanym i cudownym. Zniknął!..
Wiedziałam jednak, że gdzieś w jego sercu nadal istnieje. Byłam na załamaniu nerwowym. Nie wstydziłam się tego, że chodziłam do psychologa. Lekarz pomagał mi podnieść się po tym co zrobił mi blondyn. Erik rósł szybko. Starałam się być najlepszą matką, jaką tylko potrafiłam. Ale teraz gdy straciłam moją kochaniutką Sarunię, nie wiem co się ze mną stanie. Ona dopełniała moją pustkę do końca.
- Już dobrze kruszynko - szepnęłam trzymając małego na rękach - Sara niedługo przyjedzie do ciebie i się pobawicie - dodałam.
Nie potrafiłam go uspokoić. Dopiero gdy Łukasz wrócił mały postanowił zasnąć i tylko i wyłącznie wtedy, gdy wuja go usypiał.
Siedziałam przez trzy godziny zamknięta w swoim pokoju. Musiałam się uspokoić, choć tak czy tak to się nie stało. Byłam roztrzęsiona. Tak bardzo chciałam przytulić się do jej malutkiego ciała. Nie było jej zaledwie kilka godzin a ja już strasznie za nią tęskniłam. Pokochałam Sarę całym sercem. Chciałam do niej najlepiej, chciałam zastąpić jej matkę. I po tym jak wiele razy mi to powtarzała udało mi się.
- Majuś - Łukasz przyszedł do mojego pokoju z dwoma kubkami parującej melisy. - Jak się czujesz? - zapytał siadając obok mnie i czule mnie obejmując
- Jakoś - powiedziałam cicho. Nie miałam siły na nic.
- Ułoży się jakoś zobaczysz - szepnął mi na ucho całując w głowę. - Pamiętaj, że my zawsze będziemy przy tobie - dodał.
Wtuliłam się w ramiona brata. Piszczu nie odzywał się już więcej, wiedział że ta cisza jest mi potrzebna. Rozumiał mnie jak nikt inny.
- Kocham cię Łukasz - powiedziałam
- Ja ciebie też siostrzyczko - odparł - nawet nie wiesz jak bardzo...
_____________________________________________________________________________
Tak wiem, że krótki i bezsensowny, ale musiałam dodać, ponieważ nie wiem kiedy będzie kolejny na którymś z moich blogów. Prawdopodobnie dopiero we wtorek lub środę...
Do następnego ♥
Nie no .. Jak Marco tak może ?! Czemu on tak krzywdzi Maję ?! Chyba się na niego obraziłam xd Hm.. mam nadzieję , że mimo wszystko bd ok :)
OdpowiedzUsuńBiedna Maja ;c tak mi jej szkoda ..
Simone to....BEZ KOMENTARZA!! :(
OdpowiedzUsuńRycze MQM OCHOTE RZUCIC TYM TELEFONEM O SCIANE!! ABY BYLO WSZYSTKO OK PPMIEDZY NIMI.....
Rozdzial cudowny....jak zawsze...:)
Zapraszam do mnie
http://marta-lukasz-love-story.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Szykuj sobie bunkier bo idę z siekierą. Zachowanie Marco ugh szkoda jakichkolwiek słów na jego chamstwo i bezczelność. Zdradził Majkę teraz spotyka się z jakąś pindzią mindzią. Zabiera Sarę wiedząc ile ona znaczy dla Majki i odwrotnie. Po prostu brak słów zaskoczyłaś mnie tym totalnie. Rozdział genialny. Mam nadzieję, że po jakimś czasie wrócą do siebie ale MR11 musi mocno odpokutować, wiem niech go Erik we śnie nawiedzi i tak go przestraraszy aby Marco leciał z taką prędkością do Majki, że fotoradar by go uwiecznił. Czekam z niecierpliwością czekam na nexta proszę dodaj szybko. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBoże! To takie smutne,
OdpowiedzUsuńJak dwójka kochajacych sie ludzi może wyrządzać sobie tak wiele bólu i cierpienia.
Już na starcie nanwidzę tej całej Miley! a Simon jeszcze bardziej!
Dobrze, że Majka ma Łukasza.
Wciąż mam nadzieje, że wszystko sie ułoży. Oni są po prostu stworzeni dla siebie.
Czekam na nn
i zapraszam tu: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
<3
Wspaniały ale... bardzo króciutki ;(
OdpowiedzUsuńRanią się i ranią... czekam na moment kiedy w końcu przestaną to robić. Liczę na to po cichu, że jeszcze wszystko się między nimi ułoży. Wiadomo, że zdrada boli, niektórzy nie potrafią wybaczyć, ale są osoby, które wybaczają i wygrywają szczęście. Liczę, że oni zaliczają się do tych drugich :)
Dziękuję za komentarze u mnie :)
Pozdrawiam
Co się stało że starym Marco? Dlaczego jest teraz taki bezczelny. Jak mógł zabrać Majce Sarcie skoro wie jak one są ze sobą związane. No po prostu nie wiem jak to opisać. Szczerze liczę jeszcze na to że ta dwójka się pogodzi, bo nie mogę patrzeć jak cierpią.
OdpowiedzUsuńCZekam na kolejny :*
Boże Marco co Ty robisz?!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Go jednak, bo nadal kocha Majkę.
Nie mogę uwierzyć, że już tyle czasu minęło a Oni nie są już razem :(
I jeszcze ta Miley:(
Czekam na nn, bardziej optymistycznego :)!
Tymczasem zapraszam do siebie na 2:http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
Buziaki!!!:*
Nie no co ten Marco cuduje.?! Zwariował do reszty. To takie smutne. :c aż mi brak słów. Tak jest mi szkoda Majki i dzieciaczków. :cc Czekam na następny.! ;***
OdpowiedzUsuńMarta. ;**
ROJS, COŚ TY NAJLEPSZEGO ODPRAWIŁ?! RZUCASZ TĄ MAJLI, CZY JAK JEJ TAM, I NA KOLANACH BŁAGASZ MAJKĘ O WYBACZENIE, CZAISZ?
OdpowiedzUsuńBIEDNA MAJCIA, BIEDNY ERIŚ, BIEDNA SARCIA :(((
ROJS ŻAŁUJ ZA GRZECHY ;-;
ROZDZIAŁ ŚWIETNY, ALE SIĘ ROZBECZAŁAM, DZIĘKI ;-;
CZEKAM NA NN, POZDRAWIAM ♥