piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 34 ღ .




Odkąd tak jakby nic odeszłaś stąd zgubiłem się,
wśród samotnych świata stron.



Zrozumiałem, że zrobiłem źle zabierając Sarę. Wiedziałem przecież, że moja córka dużo znaczyła dla Majki. Kochała ją, jak matka może kochać córkę, mimo iż nie była jej biologiczną mamą. Mogłem po prostu pojechać, zabrać dzieci na jeden dzień i je odwieźć. Mała siedziała smutna od kiedy weszliśmy do domu. Tęskniła za małym, ale przede wszystkim za Mają.
- Saruś poznaj Miley - zacząłem wskazując na dziewczynę stojącą obok mnie. - Moją nową dziewczynę.
- Fajnie tato - odparła zła
- Cześć mała - uśmiechnęła się brunetka - Wiesz jeśli chcesz możesz mówić do mnie mamo - powiedziała
- Nigdy nie będziesz moją mamą! - wrzasnęła - Nienawidzę was! A ciebie tato zwłaszcza, przecież nadal kochasz Maję! - dodała podniesionym głosem i pobiegła do swojego pokoju.
- Sara! - krzyknąłem za nią, lecz nie zareagowała.
Westchnąłem głośno siadając na kanapie i schowałem twarz w dłonie. Nie wiem co się stało z moją małą córeczką. Najgorsze co może usłyszeć ojciec to, to że jego dziecko go nienawidzi. A jeszcze gorsza okazała się prawda, która padła z jej ust. Bo tak właśnie było. Kochałem Maję najbardziej na świecie i to nie zmieni się chyba nigdy.
- Nie myśli tak - rzekła Miley masując mnie po karku.
- Skoro tak powiedziała to tak myśli - odparłem - Pójdę się przejść - dodałem po chwili
Zabrałem bluzę i ruszyłem przed siebie. Nie wiedziałem co mam robić. Krzywdzę każdego, cały czas. Mijały minuty, sekundy jak i godziny. A ja nie wracałem. Nie chciałem jak i nie miałem ochoty, mimo iż powinienem siedzieć w domu i zajmować się teraz córką. Nie potrafiłem teraz spojrzeć jej w oczy. Wiedziałem że jest na mnie wściekła bo najbardziej zraniłem ich trzech. Usiadłem w pewnym momencie na ławce i rozglądałem się dookoła obserwując ludzi przechodzących obok mnie. Pech chciał, że właśnie obok mnie przeszła dwójka zakochanych, szczęśliwych ludzi, którzy wyszli na spacer ze swoją córką. Ukłucie w sercu dawało mi o sobie znać. Popełniłem błąd wiedziałem to. Postanowiłem wracać w końcu do domu. Szybko wstałem z
ławki i skierowałem swoje kroki w znaną mi stronę. Robiło się już ciemno na dworze. Na podjeździe usłyszałem krzyki dochodzące ze środka domu. Wszedłem do niego po cichu by usłyszeć co tam się dzieję.
- Ty mała gówniaro, nie będziesz mnie tak traktować! - krzyknęła Miley podnosząc rękę ku górze by uderzyć moją córkę.
- Zostaw mnie! - mała zaczęła się szarpać.
- Co ty robisz! - wrzasnąłem na nią - Wynoś się stąd! - dodałem
Odepchnąłem brunetkę od mojego dziecka i wskazałem jej na drzwi. Pobiegła na górę i spakowała się szybko, gdy tylko opuściła mieszkanie przytuliłem mocno do siebie płaczącą Sarę.
- Tatusiu zabierz mnie do mamy - łkała
- Już jedziemy kochanie - odparłem szybko - Cichutko - ucałowałem ją w głowę i przytuliłem jeszcze mocniej.
Gdy tylko mała troszeczkę się uspokoiła, wziąłem ją za rękę i ruszyliśmy w stronę domu blondynki...


- * * * -


Siedziałam nad łóżeczkiem Erika i spoglądałam jak słodko śpi. Z kubkiem w ręku i mnóstwem natrętnych myśli starałam jakoś zapanować nad sobą. Dlaczego musiałam go tak strasznie kochać. Przyjeżdżając tutaj nie wiedziałam, że moje życie się tak zmieni. Poprawiłam synkowi kocyk i uśmiechnęłam się delikatnie. Był strasznie podobny do Marco. Nie mogłam już dłużej siedzieć Łukaszowi na głowie. Musiałam się przeprowadzić. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi odłożyłam kubek i zbiegłam po schodach, wcześniej przymykając drzwi od pokoju małego. 
- Mamusiu! - jęknęła płaczliwie Sara wskakując mi na ręce i mocno się przytulając.
Zdezorientowana spojrzałam na zamykającego samochód Reusa. Pogłaskałam małą po włoskach i objęłam ją
- Saruś co się stało? - zapytałam troskliwie
- Dziewczyna taty chciała mnie uderzyć, ja nie chcę nigdzie jechać. - łkała - Chcę być z tobą, Erikiem..... i tatą - powiedziała.
- Chodź do pokoju, uspokoisz się troszkę kochanie - ucałowałam ją w głowę.
Mała zasnęła po piętnastu minutach, głaskałam ją czule po główce i trzymałam jej rączkę. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z Reusem o zaistniałej sytuacji. Wyszłam cicho z pokoju, kierując się do salonu w
którym siedział właśnie blondyn.
- Co ty do cholery wyprawiasz - krzyknęłam przez szept.
- Maja - zaczął spokojnie wstając i zbliżając się do mnie.
- Ty chcesz mieć rodzinę jak ranisz każdego, kto cię kocha? Nawet swoje dzieci - wyrzuciłam mu prosto w twarz.
- Maja! - podniósł głos chwytając mnie za nadgarstki i przyciągając mocno do siebie.
- Nienawidzę cię rozumiesz - powiedziałam przez płacz - Dlaczego muszę cię tak cholernie kochać. Dlaczego ty musisz być ojcem moich dzieci - mówiłam waląc pięściami w jego klatkę piersiową. Nadal płakałam, nie potrafiłam przestać - Nienawidzę cię - szepnęłam uspokajając się lekko.
- Maja - rzekł obejmując mnie - Przepraszam, przepraszam za wszystko. Kocham cię, tylko was - dodał i nachylił się by delikatnie skradać pocałunki z moich ust...

________________________________________________________________________

Dodaje wam takie oto coś :D
Nie wiem jak wyszło XD .
Pewnie jak zawsze błędy są, więc za nie przepraszam :D
Buziaki ;*

9 komentarzy:

  1. Nie błędów nie mam chyba, nie sprawdzałam. Rozdział jest jak zwykle cudowny.
    I dobrze że Maja tak potraktowała Marco.
    Dobra ide oglądać 2 połowę meczu.
    Pozdrawiam i całuje
    Weroooo....

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko jak zawsze genialne wiedziałam, że ta cała Miley coś namiesza, ale że aż tak to się nie spodziewałam. Czekam z niecierpliwością na nexta, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bledow nie ma :) Rozdzial cudny :*
    Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. MAJLI WEŹ IDŹ MNIE STĄD, BO CIĘ NORMALNIE WYPROSTUJĘ, ŻE MAŁYCH ROJSIĄTKÓW SIĘ NIE DOTYKA, AMENT
    Gdzie Ty widzisz błędy?! :( Cudny ♥♥
    Marco, weź jakoś przekonaj Majcię, pls, jesteście idealną rodzinką :((
    Czekam na kolejny ♥ Całuję ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ;) Zajrzałam i jak zobaczyłam, że jest nowy rozdział to humor mi się odrobinę poprawił - smutno mi od wczoraj po tym jak oglądając mecz widziałam co się przydarzyło Marco... Brak słów...
    Rozdział świetny. Jak dla mnie mógłby być dłuższy, długaśny bo mnie ciągle mało i mało, ale generalnie jest bardzo fajny.
    Miley mnie zdenerwowała- dzieci się nie bije !!!
    Reus może w końcu jakoś przekona Majkę znów do siebie- łatwe to nie będzie, ale jak nie spróbuje to nie będzie wiedział. Na pewno pocałunki pomogą ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I nareszcie koniec z Miley! Co za wstrętna dziewucha!
    Jejciu emocjonująca końcówka.
    Mam nadzieję, że dadzą sobie jeszcze jedną szansę. No błagam no!
    Czekam na nn i zapraszam do siebie:*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejciu. Łzy mam w oczach przez Ciebie, albo dzięki Tobie. <3
    Rozdział jest po prostu genialny. Zakochałam się w nim.
    Dobrze, że Marco wyrzucił ją z domu.
    Ale jest ciekawa co będzie dalej. Pisz szybko ;******

    Całuję Marta <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam takie jedno małe marzenie!
    Niech Ona Mu wybaczy, oboje się męczą jak nie wiem bez siebie. po co się zadręczać.
    Grrr, wiedziałam, że z tą Miley coś nie tak!
    Jak Ona tak mogła z małą postąpić. Jak dobrze, że Marco przyszedł w odpowiednim czasie.
    Czekam na nn
    i zapraszam do siebie na 31 :)
    Buziol:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana kiedy następny rozdział? Już nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń