Znalazłeś we mnie to, czego szukać innym się nie chciało.♥
Bałem się, tak strasznie się bałem. Chodziłem jak poparzony w tą i z powrotem. Zabrali Maję sześć godzin temu i nic nie chcą mi powiedzieć. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Wpatrywałem się tępo w drzwi sali i oczekiwałem wyjścia lekarza, albo pielęgniarki. Ręce całe mi się trzęsły, tak jak reszta mojego ciała. Słyszałem krzyki mojej ukochanej. Usiadłem na krzesełku i nerwowo tupałem nogą. Rozglądałem się
dookoła...
- Panie Reus? - zapytał lekarz wychodzący z sali.
Poderwałem się na równe nogi i energicznie pokiwałem głową. Mężczyzna w średnim wieku wyciągnął w moją stronę dłoń i mocno się uśmiechnął. - Gratulacje, urodził się panu zdrowy synek, mimo że jest wcześniakiem - rzekł
- Dziękuje - wyszczerzyłem się.
Maja urodziła... Maja urodziła... Maja urodziła... cały czas te słowa chodziły mi po głowie. Nie mogłem przestać się uśmiechać. Chciałem skakać z radości po całym korytarzu. Musiałem iść się na chwilę przewietrzyć. Po prostu nie wierzyłem, że ten mały brzdąc jest już tutaj z nami. Oddychałem głęboko, głośno wypuszczałem powietrze z płuc. Gdy w końcu ogarnąłem się jakoś i wróciłem do środka. Od razu skierowałem się do wskazanej przez lekarza sali. Zapukałem delikatnie i wszedłem do środka. Maja leżała wykończona na szpitalnym łóżku, lecz z jej twarzy nie schodził uśmiech.
- Mamy synka - wyszczerzyła się choć była bardzo zmęczona.
- Wiem kochanie, nawet nie wiesz jak się cieszę - uśmiechnąłem się przytulając ją do siebie.
- A ty nawet nie wiesz, jak jestem szczęśliwa. Chodź tutaj do mnie - zrobiła mi miejsce - Kocham cię Marco - wtuliła się we mnie.
- Ja ciebie też Maju - odparłem całując ją namiętnie - Skarbie mam dla ciebie propozycję - spojrzałem jej w oczy
- Jaką? - zapytała
- Wiem, że kochałaś Durma, i jak cierpiałaś po jego śmierci... Chciałbym... - urwałem nie wiedząc jak dobrać słowa - Chciałbym abyśmy dali naszemu synkowi na imię Erik. - dodałem po chwili. Obserwowałem dokładnie jej reakcje, w jej oczach rozbłysły łzy, ale uśmiech znów wrócił na jej twarz.
- Jesteś wspaniały - rzekła wpijając się w moje usta. - Kochanie, nie chcę cię wyrzucać, ale chciałabym się zdrzemnąć Erik dał mi nieźle popalić przez te sześć godzin. - zaśmiała się
- Jasne, nie ma sprawy - powiedziałem - W takim razie przyjdę jutro do was. Przyniosę wam jakieś rzeczy - uśmiechnąłem się - Dobranoc - pocałowałem ją ostatni raz i wyszedłem.
Swoje kroki skierowałem do dyżurki pielęgniarek. Zapytałem w którą stronę jest oddział położniczy. Miła pani wskazała mi drogę. Gdy już dotarłem stanąłem przed szybą i szukałem wzrokiem mojego synka. W końcu go zauważyłem. Był taki malutki i słodki. Uśmiechnąłem się, nie mogłem przestać...
Wróciłem do domu po godzinie patrzenia się na Erika. Sara od razu dorwała mnie na wejściu. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salonu, gdzie siedział Łukasz wraz z Emilie.
- Maja urodziła - uśmiechnąłem się
- Co? Ale jak to? - zdziwiła się Emi - Przecież miała termin za cztery miesiące...
- Zdenerwowała się i tak wyszło, że Erik postanowił wyjść na świat trochę wcześniej - wyjaśniłem
- Gratulacje stary! - Piszczu poklepał mnie po ramieniu.
- Mam braciszka? - zapytała radośnie Sara, pokiwałem twierdząco głową. - Jak fajnie! - mała zaczęła skakać z radości po całym domu.
Wszyscy trzej wybuchnęliśmy śmiechem. Byłem szczęściarzem, ogromnym szczęściarzem...
___________________________________________________________________________
Tak wiem, że krótki. Tak wiem, że to nawet nie można nazwać rozdziałem i tak wiem, że zaniedbałam wszystko. Powinnam dodać nowy na Eriku, ale gdy zasiadam przed laptopem zaczynam pisać to od razu wszystko usuwam. Nie klei mi się nic.
Domi moja kochana czy ty przewidujesz przyszłość, czy jak ? :D hahaha za dobrze mnie znasz ♥ ;*
Jeszcze raz przepraszam za wszystko i postaram się jak najszybciej nadrobić wasze blogi i swoje :)
No siemaneczko mordo ty moja. Rozdział jak zwykle genialny. To nic, że krótki najważniejsze co w nim jest. A jest w nim cudo. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam na nowe rozdziały na obu blogach.
OdpowiedzUsuńKrótki, ale fajny :)
OdpowiedzUsuńNie ważne, że krótki. Nie liczy się długość tylko jakość :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że Marco pomyślał, żeby dać małemu na imię Erik ;)
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
Wspaniały :) Czekam na dalszy ciąg :)
OdpowiedzUsuńCo z tego że krótki.? Jest cudowny a to najważniejsze. <3
OdpowiedzUsuńTo słodkie. <3 Na prawdę mądry facet z Marco <3
Życzę WENY ;D
Pozdrawiam ;D
Domi telepatka, Domi telepatka *tańczy taniec radości* ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńMały Erik, awww :"))))) *jeśli u kogoś pada, to wcale nie są moje łzy radości, skądże znowu :""))))))* ♥
Kochana, nic się nie stało, ż taki króciutki Ci wyszedł :* Ważne, że w ogóle coś napisałaś ♥
A co do bloga o BadBoy'u jakim jest Erik Durm to cierpliwie czekam, czytając od nowa i od nowa i od nowa... ♥
Czekam z niecierpiwością na to, aż gdzieś coś dodasz ♥
Pozdrawiam cieplutko ♥
Rozdział cudny ;*
OdpowiedzUsuńTak przeczuwałam, że Maja nazwie małego Erik, a tu jednak Marco zaproponował :)
Czekam na następny i życzę weny ;)
Hejka jeszcze dodam, że nominowałam cię do LA szczegóły na http://bvbtomojamilosc.blogspot.com/2014/04/libster-award.html
OdpowiedzUsuńO jejku !
OdpowiedzUsuńMaja w końcu urodziła.
Mały Erik ♥
Ciesze się, że wszystko odbyło się bez komplikacji.
Czekam n kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny.
P.S. Zapraszam na nowy rozdział o losach Melanie, Marco i Mario
Och, jaki Marco jest wspaniałomyślny ♥
OdpowiedzUsuńMały Ericzek :)
Dorze, ze nie poroniła...
Juz bałam sie najgorszego :)
Czekam na nn
Buziaki
+ zapraszam do siebie
Kalina ♥
Podziwiam Marco.
OdpowiedzUsuńNie każdego byłoby stać, by nadać swoje dziecko nadać imieniem chłopaka, którego kiedyś kochała Jego dziewczyna ♥
Cieszę się niezmiernie, ze Maji nic sie nie stalo.
No i Sarcia będzie miała braciszka ♥
Już się nie mogę doczekać nexcika
Pozdrawiam
http://powrotyirozstania.blogspot.com/
Urodziła!!!!!
OdpowiedzUsuńJakże ja się cieszę <3
Już myślałam, że coś strasznego się stanie a tu szybszy poród.
Uffff
Kamień z serca.
Czekam na nn
Buźki:*
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/