czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 5 ღ .




Bo być może ty mnie ocalisz...



Poranek najważniejszego dnia, promienie słońca, które szalało za oknem obudziło mnie z krainy Morfeusza. Podniosłem się lekko na łóżku i ujrzałem śpiącą Sarę obok mnie. Wyszczerzyłem się i ziewnąłem. Ostrożnie wydostałem się z łóżka by nie zbudzić mojej córki. W kuchni urzędował już Mario, który za chwilę miał już wyjeżdżać. I znów zrozumiałem, że mój przyjaciel oddala się ode mnie. Nasza przyjaźń miała trwać wiecznie, lecz odległość robi swoje.
- Już jedziesz? - powiedziałem smutno
- Niestety - odparł patrząc na mnie - Marco posłuchaj, nasza przyjaźń nigdy się nie skończy rozumiesz, zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem - rzekł
- Taa - mruknąłem
- Do zobaczenia stary! - uśmiechnął się delikatnie przytulając mnie - uściskaj małą ode mnie - dodał
- Jasne, cześć - usiadłem bezradnie przy stole i spoglądałem jak mój przyjaciel opuszcza dom.
- Gdzie ujek? - powiedziała smutna Sara siadając na moich kolanach
- Pojechał już - odpowiedziałem - Kazał cię uściskać - uśmiechnąłem się przytulając dziewczynkę.
- Zlobimy lazem kanapki ? - uśmiechnęła się
- Oczywiście - oparłem.
Razem z małą przygotowaliśmy dla siebie kanapki. Zjedliśmy je w szybkim tempie. Musiałem się zbierać na trening, więc poprosiłem Maję o opiekę nad Sarą. Ta bez zastanowienia się zgodziła. Już po pięciu minutach byliśmy w domu Piszczków. Minutę później  blondynka tonęła w moich ramionach.
- Hej - uśmiechnąłem się całując ją namiętnie w usta
- Cześć - odparła odwzajemniając moje gesty.
- Ooo - Piszczek wyszczerzył swoje ząbki - Jednak jesteście razem a nie udajecie - powiedział
- Nie wtykaj swojej dupki w nasze sprawy kochany braciszku - zaśmiała się a ja razem z nią
- Ujek na balana! - zawołała Sara po chwili znajdując się na ramionach obrońcy. - Jestem klólową śfiata! - powiedziała dumna
We trójkę wybuchnęliśmy śmiechem. Objąłem Majkę w pasie i razem obserwowaliśmy jak Łukasz wariuje z moją córeczką.
- Dobrali się - zaśmiała się blondynka - Dzieciaczki - dodała po chwili
- Tu się z tobą zgodzę - zaśmiałem się - Piszczuniu dzieciaku mój drogi zaraz się spóźnimy na trening. A tatuś Kloppo nie będzie radosny - powiedziałem patrząc na brata mojej dziewczyny.
- O jej! - jęknął - Saruś teraz zostaniesz z Mają dobra? Bo wujek musi lecieć...
Mała od razu pobiegła w stronę blondynki i wskoczyła jej na ręce.
- To idziemy, widzimy się na meczu co? - uśmiechnąłem się
- Jaśne! - klasnęła w dłonie Sara
- Do zobaczenia skarby moje - zaśmiałem się i ucałowałem Sarę w głowę oraz pocałowałem Majkę
- Ceść!
- Hej! - uśmiechnęła się.
Razem z Piszczkiem wyszedłem z domu, chłopak cały czas się szczerzył. Musiałem mu powiedzieć tylko jedno...
- Zaraz ci się zęby wysuszą - powiedziałem siadając za kółkiem
- Bardzo śmieszne! - odparł a uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy
- Dobra na poważnie - rzekłem - Tylko nie mów nic o mnie i Majce Durmowi okey? - zapytałem
- Tak jest! - zasalutował
Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem w stronę Signal Iduna Park. Najważniejszy dzień w życiu naszym i kibiców, musimy to wygrać...



- * * * -



Sama już nie wiem, czy mogę nazwać mnie i Marco parą. W końcu wyznaliśmy sobie wczoraj uczucia, ale... Tylko dlaczego ja się zastanawiam, dzisiejsza sytuacja przecież powinnam być pewna. Kocham go i nie zamierzam przestać.
- To co Saruś gotowa na mecz? - uśmiechnęłam się do córki mojego chłopaka
- Tak! - powiedziała radośnie pokazując napis na swojej koszulce.
- Ja też mam - powiedziałam dumnie biorąc małą na ręce.
We dwie ruszyłyśmy na stadion. Pełno kibiców w żółto-czarnych strojach szło już po ulicach Dortmundu kierując się na stadion. Nie mogłyśmy się już doczekać. Tego uczucia i emocji. W końcu naszym oczom ukazał się Signal Iduna Park.
- Oooo - powiedziała Sara widząc piękny obiekt
- Pierwszy raz tutaj jesteś? - zapytałam
- Tak - odparła
W końcu zasiadłyśmy na miejscach z naszego biletu. Mecz się zaczął. Mała kibicowała w najlepsze. Po dziewięćdziesięciu minutach i doliczonym czasie mecz się zakończył. Nasze pszczółki wygrały jeden do zera i utrzymali się na fotelu wicelidera. Sara chciała iść na murawę do Marco i za pomocą Tugby udało nam się.
- Tatuś wyglaliście! - krzyknęła mała biegnąc w stronę Reusa.
Marco uśmiechnął się szeroko do niej i wziął ją na ręce. Mała obdarowała go buziakiem.
- Gratulacje! - uśmiechnęłam się wpijając się jak pijawka w jego miękkie i ciepłe usta.
Szukałam wśród piłkarzy mojego braciszka, mój wzrok zatrzymał się na Eriku, który spoglądał na nas wrogo. Chciałam się do niego uśmiechnąć, lecz mój brat zatarasował mi drogę.
- Sara idziesz do wuja?! - zapytał uśmiechając się do niej
- Jaśne! - odparła znajdując się na rękach Łukasza.
Momentalnie znalazłam się w uścisku Marco, który objął mnie swoimi ramionami.
- Poczekacie na mnie przed szatną? - zapytał
- Okey - powiedziałam idąc razem z nim. Mała nadal znajdowała się u wujka Piszczka. Na Marco nie musiałyśmy czekać długo. Już po dwudziestu minutach trzymał moją dłoń i kierowaliśmy się do jego samochodu... Po drodze Sara zasnęła, więc gdy dojechaliśmy pod dom, od razu położyliśmy ją spać...

______________________________________________________

Boziu przepraszam was za to coś do góry, po prostu nie wyszedł mi tak jak chciałam ;c

10 komentarzy:

  1. Rozdział jest genialny ;*
    Mario szkoda , że wyjechał ;(
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, nie musisz przepraszać, jest super ;)
    Szkoda mi Mario, mam nadzieje, że ich przyjaźń jednak przetrwa.
    Słodki moment w wbiegnięciem Sary na boisko *-*
    Erik pewnie zazdrosny. ;P
    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. swietny rozdział. Sara wymiarta , kocham to dziecko. Pozdrawiam i zapraszam do siebie .

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Sarę, heh <3
    I te teksty, no normalnie me gusta :3
    A Erika niech mają głęboko w szafie XD
    Świetny, czekam na nn <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest dobrze... jest świetnie <3
    Wspaniały rozdział, Sara kradnie wszystkim show :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział, nie narzekaj ! :)
    Czekam na kolejny i zapraszam
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Cię do LIEBSTER BLOG AWARD :)
      szczegóły u mnie na blogu :
      pomimowszystkokocham.blogspot.com

      Usuń
  7. Oooo.. wyczuwam zazdrość Durma XDD Rozdział świetny jak zresztą zawsze! <3 Czekam na następne! ^^

    Pzdr :3
    + zapraszam na nowy; http://moje-marzenie-na-emirates-stadium.blogspot.com/2013/12/the-first-chapter.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały! Uwielbiam to opowiadanie. Mam nadzieję, że ich szczęście będzie trwać jak najdłużej. Coś czuję, że Erik może jeszcze namieszać. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. o taaaaaaaaaaaaaak Marco i Maja !!!!
    czekam na kolejny rozdział i już się doczekać nie mogę.
    dopiero dzisiaj zaczęłam czytać twój blooooog i nie żałuję jest na prawdę cudowny.♥♥♥

    OdpowiedzUsuń