Przeszłość jest tatuażem, nikt jej nie zmaże.
Zostały mi po tym tylko psychiczne blizny.
Minęły trzy miesiące. Marco wyjechał dwa dni temu. Zabierając ze sobą wszystkie wspomnienia, a przede wszystkim Sarę, która stała się dla mnie jak córka. Siedziałam samotnie na parapecie w swoim pokoju trzymając w ręku kubek z melisą, która miała mnie uspokoić. Życie zwaliło mi się na głowę. Łzy spływały z po moich policzkach dwadzieścia cztery godziny na dobę. Wyglądałam jak wrak człowieka, luźnie dresy i rozciągnięta koszulka Marco, jego ulubiona, która została przypadkowo u mnie.
- Jasne, czemu miało by być inaczej? - odparłam
- Siostrzyczko wiem, że jest ci ciężko - rzekł - Chcę ci pomóc - dodał podchodząc do mnie.
- To mnie przytul - jęknęłam wtulając się w ramiona brata.
Znów się rozpłakałam, już na dobre. Widziałam po bracie, że jest już zmęczony opieką nade mną. Teraz jest koniec wakacji, on musi skorzystać z urlopu i choć na tydzień wyjechać na należące się mu wakacje.
- Jedź - powiedziałam
- Gdzie ? - zdziwił się
- Tam, gdzie miałeś jechać. Do Dubaju z Matsem i Kevinem. Mną się nie przejmuj - uśmiechnęłam się do brata. Pierwszy raz od tamtego dnia. Łukasz ucałował mnie w głowę, mówiąc że nigdzie się nie wybiera i wyszedł. Ja spojrzałam na zdjęcie wiszące na mojej ścianie. Wzięłam je do dłoni i rzuciłam o ziemię. Nie zbiło się, tylko ogromna jedna rysa powstała pomiędzy mną a nim.
Od Marco ♥ :
* Odbierz proszę kochanie! ;( *
Ta wiadomość ukazała się moim oczom. Gdy wzięłam do dłoni mój telefon. Po chwili próbował się do mnie dodzwonić. Nie odebrałam, rzuciłam go o ścianę i znów wypłakiwałam się w poduszkę.
- Majuś - powiedziała troskliwym głosem Emilie
- Hm? - mruknęłam podnosząc się z miejsca
- Nie płacz już proszę! - przytuliła mnie mocno do siebie. Emi była wspaniałą dziewczyną. Jej mogłam powiedzieć wszystko. Nowa znajoma Łukasza, która już po kilku dniach stała się moją przyjaciółką. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego mój brat nie weźmie się w garść i nie zaprosi jej na randkę. Siedziałyśmy tak w ciszy. Emilie nie umiała patrzeć jak płacze więc robiła wszystko aby do tego nie doszło. Łukasz, jak to Łukasz przyniósł nam po kubku gorącej czekolady.
- Majka - powiedział - Czujesz się na siłach?
- Do czego? - powiedziałam zachrypniętym głosem
- Sara chciałaby z tobą porozmawiać - rzekł
- Dla niej zawsze - odparłam
- Zostawimy cię samą - uśmiechnęła się brunetka wychodząc razem z moim bratem. Wzięłam na kolana laptopa i zalogowałam się na skype. Już po minucie zobaczyłam w kamerce moją ukochaną małą blondyneczkę, która uśmiechała się do mnie. Łzy same zaczęły spływać mi z oczu.
- Hej kochanie - wymusiłam uśmiech by nie zorientowała się, że coś jest nie tak.
- Ceść! tensknie Maja - powiedziała smutna
- Ja też maleńka, nawet nie wiesz jak - odparłam przez płacz - Tatuś jest koło ciebie? -
- Jest....
I znów ukłucie w moim sercu. Dobrze, że nie podszedł do ekranu, bo to byłby już koniec...
Kolejny poranek, i znów uświadomiłam sobie, że jego już przy mnie nie ma i być może nie będzie. Chyba muszę zacząć żyć dalej i nie przejmować się tym co było, choć to będzie trudne, cholernie trudne. Codziennie, tęskniłam za nim coraz to mocniej i mocniej. Nie potrafiłam, wracając ze spaceru nikogo w domu nie zastałam.
Poszłam do łazienki i wyciągnęłam z niej tabletki.
Bałam, cholernie się bałam. Nalałam sobie do szklanki wódkę, którą Łukasz trzymał w swoim barku i wróciłam do pokoju. Wysypałam je na dłoń, choć ręce strasznie mi się trzęsły. Spojrzałam na zdjęcie Marco i Sary, które zdobiło moją szafkę i rozpłakałam się. Łykałam jedną po drugiej popijając sporą ilością alkoholu. Z każdą coraz bardziej kręciło się w głowie i traciłam na sobą panowanie. Połowa pudełka znajdowała się już w moim żołądku. Po chwili straciłam kontrolę nad światem i odpłynęłam, tak jak chciałam...
- Pan Piszczek? - zapytał lekarz wychodzący z sali
- Tak, to ja - odparłem - Panie doktorze co z nią?
- Udało nam się ją uratować, w ostatniej chwili - rzekł - gdyby nie pani, dziewczyna mogłaby umrzeć - dodał
- Dziękuje - szepnąłem znów przytulając się do niej
- Niech się pan nie martwi, dziecko również udało nam się uratować - powiedział i odszedł
- Jakie dziecko! - wydarłem się
Siedziałem cały czas po salą mojej siostry wraz z Erikiem. Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego ona to zrobiła....
Bałam, cholernie się bałam. Nalałam sobie do szklanki wódkę, którą Łukasz trzymał w swoim barku i wróciłam do pokoju. Wysypałam je na dłoń, choć ręce strasznie mi się trzęsły. Spojrzałam na zdjęcie Marco i Sary, które zdobiło moją szafkę i rozpłakałam się. Łykałam jedną po drugiej popijając sporą ilością alkoholu. Z każdą coraz bardziej kręciło się w głowie i traciłam na sobą panowanie. Połowa pudełka znajdowała się już w moim żołądku. Po chwili straciłam kontrolę nad światem i odpłynęłam, tak jak chciałam...
- * * * -
( Z perspektywy Łukasza )
Coraz bardziej martwiłem się o moją ukochaną siostrzyczkę. Emilie zresztą też, ta dziewczyna stała się moją przyjaciółką, od początku miałem w niej wsparcie. Mecz układał się dla nas wspaniale, wygraliśmy z Leverkusen dwa do zera. Wszyscy cieszyliśmy się ze zwycięstwa. Gdyby nie ten telefon..
- Łukasz! - zaczęła Emilie - Przyjedź natychmiast do szpitala!
- Emi! CO ?! Dlaczego ? - zdziwiłem się
- Majka chciała popełnić samobójstwo....
Rozłączyłem się, przerażony wybiegłem ze stadionu a ze mną Erik. Opowiedziałem mu wszystko po drodze, był wściekły na Reusa. Po pięciu minutach dotarliśmy na miejsce. Wraz z Durmem szybko znaleźliśmy się pod salą... Momentalnie wpadłem w ramiona mojej przyjaciółki i wtuliłem się w nią. Łzy zaczęły spływać z
moich policzków...- Pan Piszczek? - zapytał lekarz wychodzący z sali
- Tak, to ja - odparłem - Panie doktorze co z nią?
- Udało nam się ją uratować, w ostatniej chwili - rzekł - gdyby nie pani, dziewczyna mogłaby umrzeć - dodał
- Dziękuje - szepnąłem znów przytulając się do niej
- Niech się pan nie martwi, dziecko również udało nam się uratować - powiedział i odszedł
- Jakie dziecko! - wydarłem się
Siedziałem cały czas po salą mojej siostry wraz z Erikiem. Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego ona to zrobiła....
________________________________________________________________
Rozdział o niczym, ale musiałam dodać, ponieważ do soboty, może niedzieli nic nie dodam. Muszę jechać do szpitala na 3 dni i nie biorę laptopa.
Boże , biedna Majka :( Tak strasznie mi jej żal. Musi tyle cierpcie przez Marco .. Mam nadzieje , że wszystko się jakoś ułoży.
OdpowiedzUsuńOna chciała się zabić?! Niech więcej tego nie robi , i jeszcze dziecko .. Może Marco ?
Buziaki kochana i trzymaj się <3 ;*
Jejku.... :( strasznie szkoda mi Majki. Tyle musi cierpieć z powodu Marco, a tyle wcześniej wycierpiała... :( Wydaje mi się, że Eric jej pomoże. I jeszcze to maleństwo... to się dopiero namieszało.
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny:)
Trzymaj się :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOjoj..;(( Majeczka.. biedna..ile ona się wycierpi przez Marco..:( Rozdział świetny i nalegam żebyś dodała szybko następny ;*Dodaję do obserwowanych...;*
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM W WOLNEJ CHWILI http://nie-wiem-nie-pytaj-mnie.blogspot.com/
Pozdrawiam.♥
O jeeeju.. taka biedna ta Maja. No, ale co poradzić? Ale żeby chcieć się zabić?! Jezu, niech Marco wraca, bo nwm! Dziecko? :O
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NOWE! ^^
Pzdr :3 http://moje-marzenie-na-emirates-stadium.blogspot.com/
świetny rozdział. :***
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny.:d
O jezu, ile akcji...
OdpowiedzUsuńMajka, boziu, biedaczka :(
Ale będzie taki maluśki Reusik ♥ Oby chłopczyk ♥
A Marco musi wziąć dupę w troki i przyjechać! Bo jak nie, to Erik ją mu odbierze, coś tak czuję :D
Świetny, jak zawsze, bo jesteś wspaniałą bloggerką <3
Czekam na kolejny :*
Wow .. Nie mogę się doczekać nowego posta ;) Blog jest mega !
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie http://love-story-bvb.blogspot.com/
swietny rozdział.
OdpowiedzUsuńCo ona ze sobą zrobiła.
niech wszytsko bedzie w porzadku
Pozdrawiam
Jakaś masakra, co tej Majce przyszło głowy! Żeby od razu chcieć popełnić samobójstwo? Nie rozumiem jej zachowania, tak samo nie mogę pojąć postępowania Marco, przecież mógłby zabrać Maję ze sobą. Mimo wszystko strasznie mi jej szkoda. Mam nadzieję, że Marco jak najszybciej się o tym wszystkim dowie i o swoim jeszcze nienarodzonym dziecku. Inaczej Erik zostanie tatusiem. Czekam z niecierpliwością na kolejny. Trzymaj się. Buziaki :*
OdpowiedzUsuń