Czasem wystarczy chwila, by zapomnieć o całym życiu,
czasem nie wystarcza życia, by zapomnieć o jednej chwili.
Sprawa z Simone uspokoiła się trochę, niestety nie na długo. W domu Marco omijał jej tematu, bo wiedział, że denerwuje mnie jego trajkotanie o niej. Starałam się nie pokazywać tego, ale czasem po prostu wychodziło to spod mojej kontroli. Dziś mieliśmy iść razem z Erikiem do lekarza. Łukasz obiecał, że zaopiekuje się Sarą. Po śniadaniu od razu poszłam na górę się ubrać. Po porannej toalecie, już gotowa do wyjścia poszłam przebrać naszego synka.
- Chodź kochanie do mamusi - uśmiechnęłam się biorąc go na ręce.
Delikatnie i ostrożnie włożyłam go do nosidełka. Zeszłam na dół, gdzie założyłam sobie kurtkę. I małemu czapeczkę. Sara od razu pojawiła się obok mnie i przyszykowała się do wyjścia.
- Marco! - zawołałam zakładając Erikowi czapeczkę
- Co jest? - zapytał pojawiając się w drzwiach.
- Ty jeszcze nie gotowy? - westchnęłam lekko zła - Przecież miałeś iść z nami do lekarza! - dodałam
- Ale ja dziś spotykam się z Simi, nie idę z wami - rzekł.
- Fajnie wiedzieć, że ona jest ważniejsza od nas - powiedziałam wściekła.
- Maja nie bądź zła, obiecałem jej, że się spotkamy - chciał mnie przytulić, lecz się odsunęłam.
- Nam też obiecywałeś - warknęłam
Wzięłam nosidełko i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Chwyciłam rączkę Sary i ruszyłam w stronę domu brata. Byłam cholernie wściekła na Marco. Nie sądziłam, że Simone była od nas ważniejsza. Przecież mógł przełożyć to spotkanie, bardzo mi zależało, aby był przy nas. Po piętnastu minutach doszliśmy w końcu pod dom Piszczka. Jego radosna mordka przywitała nas przy furtce. Tylko widząc moją minę, od razu zeszła mu z twarzy radość.
- Hej mała co jest? - spytał spoglądając na mnie - Gdzie Marco? - dodał
- Idzie na spotkanie z Simi, a nas olał - westchnęłam bezradnie.
- Nie mów tak, wiesz że nie ładnie tak obiecywać i później odkładać spotkanie na później - rzekł biorąc Sarę na ręce.
- Nie ładnie? dokładnie tak zrobił nam - odparłam zła - Obiecał, że pójdzie ze mną i Erikiem do lekarza, a później tak po prostu powiedział, że on spotyka się z Simone - dodałam
- Będzie dobrze - brat przytulił mnie do siebie - Podwieźć was? - zapytał
- Nie dzięki, poradzę sobie.
- Dobra, jak chcesz. Do zobaczenia - ucałował mnie w głowę. Każde z nas ruszyło w swoją stronę. Kolejny raz westchnęłam cicho pod nosem. Swoje kroki skierowałam do kliniki. Droga nie zajęła nam długo. Rozebrałam małego z kurteczki i wzięłam go na kolana. Bawiłam się z nim grzechotką, czekając na naszą kolej. Długo nie musiałam czekać, już po kilku minutach siedziałam z synkiem w gabinecie pani doktor.
- Erik jest zdrów jak rybka - uśmiechnęła się lekarka - Szybko nam rośniesz brzdącu - dodała.
- Oj bardzo szybko - zaśmiałam się - Niedługo nie zdążę się obejrzeć a on będzie biegał po całym domu..
- Dokładnie tak..
Do domu wróciłam późnym popołudniem. Erik był wykończony, tak jak ja. Zasnął mi już w połowie drogi. Ostrożnie przebrałam go w piżamkę, ale niestety nie udało mi się. Mały zaczął płakać, więc nakarmiłam go, oraz ponownie położyłam go do spania...
- * * * -
Majka nie potrzebnie się na mnie wściekała. Wiem popełniłem błąd, że umówiłem się z Simi w ten sam dzień, w którym obiecałem iść z nimi do lekarza, ale nie mogłem tego przełożyć. Simone nigdy nie lubiła, gdy ktoś przekładał spotkanie. Równo o osiemnastej wyszedłem z domu. Wcześniej pół dnia spędziłem u Jonasa pomagając mu pomalować ściany w mieszkaniu. Droga mijała mi bardzo szybko. Już po chwili dotarłem pod dom mojej przyjaciółki. Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem, aż blondynka otworzy mi drzwi.
- Hej blondyno - zaśmiałem się podając jej bukiet różyczek, tych jej ulubionych.
- Cześć blondyno! - odwzajemniła gest przytulając mnie na powitanie i dając całusa w policzek - Wchodź!
Idąc za dziewczyną dokładnie zaobserwowałem jej wysportowaną sylwetkę, jej zwiewna sukienka podkreślała cudowne długie nogi. Zaprowadziła mnie do jadalni, gdzie tak jak kiedyś przygotowała kolację.
- Mmm - oblizałem usta - Twoje cudowne spaghetti - uśmiechnąłem się
- Zrobiłam specjalnie dla ciebie - odwzajemniła gest.
Czas mijał nam cudownie, nadrabialiśmy wszystko co straciliśmy przez te lata. Dowiedziałem się co robiła przez ten czas i jak się trzymała. Nie wiedziałam, że jej mama umarła na raka. Posmutniałem momentalnie, uwielbiałem panią Helgę. Wspominaliśmy dawne czasy, dawno nie bawiłem się tak świetnie.
- Jeju tamten widok ciebie, gdy usiadłeś na kupce liści, a pod nimi był jeż i wszystkie jego kolce wbiły ci się w tyłek był najlepszy - roześmiała się popijając lampkę czerwonego wina.
- Wcale nie byłaś lepsza - uśmiechnąłem się. - Ja nie wpadłem do błota w zagrodzie świń u mojej babci - zaśmiałem się - Albo mnie szop nie obsikał i nie musiałem kąpać się w soku pomidorowym. - dodałem
- Spadaj! - uderzyła mnie lekko w klatkę piersiową.
Uśmiechnąłem się, alkohol rozpływał się w moim ciele z prędkością światła. Simone zbliżyła się w moją stronę. Nasze usta były coraz bliżej siebie. Blondynka skradała z moich ust namiętne, pełne pożądania pocałunki. Całkowicie jej na to pozwalałem. Ściągnąłem z niej sukienkę, po chwili błądząc rękoma po jej ciele. Dziewczyna usiadła na moich kolanach okrakiem. Nie pozostawała mi dłużna. Jeździłem rękoma po jej nogach jak i udach. Idąc w stronę sypialni obijaliśmy się o ściany. Nie przestawała mnie całować. Położyłem ją na łóżku, całując kolejno po szyi, co jakiś czas wracając do jej ust.
- Simi, ja.. ja nie mogę.. - szepnąłem, ale jednak nie przestawałem jej całować.
- Zapomnij o tej blondynie Reus, dziś jesteś mój - wymruczała mi do ucha...
____________________________________________________________________________
A więc kto mnie zabije? :D
Ale najpierw musicie mnie dorwać, a bunkier mam już wybudowany XD
Sandrunio moja kochana, wiem że mnie nie lubisz z tego powodu, ale ja tak i tak cię kocham ♥ :D
Musiałam jakoś namieszać no xd za dużo tego kolorowego życia ^^
NO NORMALNIE JAK HOLGERA KOCHAM, NAMIERZĘ CIĘ I TEN BUNKIER CI NIE POMOŻE! POSTAWISZ PRZEDE MNĄ MUR CHIŃSKI - NAWET ON NIE POMOŻE!!!!!
OdpowiedzUsuńJAK MOGŁAS TO IM ZROBIĆ?! ZAMORDUJĘ, OBIECUJĘ
ROJS, MASZ W TWARZ, TO TEŻ OBIECUJĘ
CZEKAM NA KOLEJNY, KTÓRY MA TO WSZYSTKO WYJAŚNIĆ. A SIMONE NIECH WYPIERDZIELA MI STĄD :((
O matko i córko, i siostro, i bracie!!
OdpowiedzUsuńJak tak mogłaś?!! No jak?! Rozbiłaś ich piękną rodzinę, ich związek! Mam nadzieję, że to wszystko ładnie naprawisz. Bo jak nie... to zobaczysz. Smutam przez Ciebie ;'( Ja Cie znajdę i dopadnę! Zapamiętaj! xD
Pozdrawiam ;*
Jak mogłaś to zrobić?! :c
OdpowiedzUsuńnie lubię cię :c
bunkier może nie pomóc XD czekam na next
OdpowiedzUsuńNo to teraz bedzie sie dzialo ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze blondyn sie opamieta .
Czekam na nexta ;-)
Sorka, że piszę jako anonim, ale nie mam swojego laptopa przy sobie. Wiedziałam, że ta cała Simi coś namiesza i miałam rację. Rozdział genialny. Czekam na nexta ciekawe czy Marco przyzna się Majce, ale nie rozdzielaj ich na zawsze plisss. Pozdrawiam Ewi Borussen
OdpowiedzUsuńKurde.. no. Nie on nie mogę się z nią przespać .!! -,-
OdpowiedzUsuńCo za gościu, no nie mogę. :D
Oj kochana powiem Ci że nawet bunkier Ci nie pomoże.! :)
Znajdę Cię, prędzej czy później. <333
Czekam na nexta. ;***
Kocham .! <3
Zabiję cie, dodawaj szybko kolejny bo juz nie mogę sie doczekać. Mam nadzieję że jednak sie z nia nie prześpij
OdpowiedzUsuńOj ten bunkier może Ci nie pomóc. Jak on mógł coś takiego zrobić Majce. No nie wierzę. Mam nadzieję że Marco się opamięta i się z nią nie prześpi.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ;*
No co ten Marco?
OdpowiedzUsuńMógł chociaż wczesniej powiedzieć a nie nagle, że z Simi idzie.
No ja Cie nie tylko zabije ale poćwiartuję i w słoiku wyślę na Syberię!
Jak mozesz tak ranić me skołatane nerwy?!
Mam nadzieję, że tam do niczego wiecej nie dojdzie!
Jak nie to wkarczam z moją miotłą antyterrorystyczną!
Wiedziałam, że to babsko namiesza i o!
Czekam na nn
Zapraszam na 38 u mnie: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
ZGINIESZ !!!!!!!!! I TO MARNIE MAM KABLÓWEK NA GRÓB
OdpowiedzUsuńDZIĘKI JAGODA ZA TAKI ROZDZIAŁ!!
Co on do jasnej cholery zrobił czy ktoś może mi to powiedzieć co on do jasnej cholery zrobił, ten chłop jest idiotą, imbecylem i nie wiem czym ale kurcze co on zrobił, wiedziałam że ona namiesza wiedziałam ta brzydka suka namieszała, niech się mi ni
OdpowiedzUsuńpokazuje na oczy w tym opowiadaniu bo po zabijam.
Pozdrawiam i całuje
Weroooo....
Ja Cię zabiję, jak Boga kocham! :/
OdpowiedzUsuńA miało być tak pięknie!
Cholerna Sim... :/