piątek, 16 maja 2014

Rozdział 30 ღ .




Każdy czarujący książę tracił urok po dwunastej.



Cudownie było spotkać Simi, po tylu latach znów miałem okazję ją spotkać. Przyjaźniliśmy się od dziecka. Była moją najlepszą przyjaciółką, do czasu aż wyjechała a ja zostałem piłkarzem. Nasz kontakt urwał się już na zawsze. Do teraz, znów możemy odbudować to co było kiedyś. Cieszyłem się jak głupi. Zamieniliśmy kilka zdań ze sobą, a ja zrozumiałem, że brakowało mi jej strasznie. Musimy nadrobić to co straciliśmy kiedyś. Tylko coś mi nie pasowało, a bardziej ktoś...
- Maja co jest? - zapytałem gdy zauważyłem kwaśną minę mojej ukochanej.
- Nic, przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku - odparła w ogóle na mnie nie patrząc.
- Skarbie widzę, że coś się dzieję - delikatnie chwyciłem jej podbródek i sprawiłem, że musiała spojrzeć mi w oczy. - Powiesz mi? - spytałem, próbując wyczytać z jej oczu wszystko co ukrywa.
- Nie ma nic, o czym miałabym ci powiedzieć - powiedziała odwracając się na drugi brzeg łóżka.
Westchnąłem cicho, nie wiedziałem o co chodzi mojej narzeczonej, przecież nie zrobiłem nic, żeby była na mnie zła. Miło spędziliśmy dzień i nie szczędziłem okazywania Majce miłości. Więc nie wiem dlaczego się tak zachowywała. Troszkę mnie to zdenerwowało, ale później znów przypomniała mi się Simi, naprawdę cudownie było ją spotkać.
- Kiedyś, gdy byliśmy mali to razem z Simone wspinaliśmy się na drzewa. - zacząłem - Pamiętam jak przeskakiwałem z jednego na drugie i rypnąłem tyłkiem o ziemię, a kamień wbił mi się w tyłek. - zaśmiałem się na wspomnienie tamtej sytuacji - Latałem w około jak idiota i krzyczałem na całą ulicę, przez tydzień chodziłem z poduszką w spodniach. - zakończyłem nie przestawiając się śmiać.
- Bardzo ciekawe - rzekła z nutką złości w głosie.
Wyczułem to dopiero po chwili, ale zbytnio nie przejąłem się tym. Wiedziałem, że Majce za chwilkę przejdzie. Choć zastanawiało mnie to, dlaczego tak reagowała, tak odpowiadała. Odrzuciłem wszystkie te myśli i zacząłem znów wspominać dawne czasy spędzone wraz z moją przyjaciółką. 
- Albo najlepszy był wypad do mojej babci. - kolejny raz tego wieczora wybuchnąłem głośnym śmiechem - Babcia miała gospodarstwo i hodowała pięć koni trzy duże i dwa kuce. Mądry Marco podbiegł do małego kucyka który po chwili kopnął mnie w brzuch. A ja leciałem niczym matrix, później przez miesiąc leżałem w szpitalu - zarechotałem
- Możesz być ciszej? - zapytała - Chcę spać - warknęła
- Przepraszam - powiedziałem, gdy chciałem ją przytulić ona odwróciła się do mnie plecami, kompletnie nie wiedziałem o co jej chodzi, przecież nic nie zrobiłem... - Maja powiesz mi o co chodzi w końcu? - zapytałem
- Tak, chce po prostu spać - rzekła 
- A tak naprawdę? - powiedziałem
- Idę do małego - westchnęła i poszła do Erika, gdy ten zaczął płakać. 
Przewróciłem się na bok i zastanawiałem się o co mogło jej chodzić. Czemu tak reagowała?...


- * * * -


Denerwowało mnie zachowanie Reusa. Od kiedy wróciliśmy z kawiarni tej całej Simone, Marco cały czas o niej mówił. Buzia wcale mu się nie zamykała. Co po chwilę padało jej imię. Miałam już tego serdecznie dosyć. Rozumiem, że była jego przyjaciółką i tęsknił za nią, ale to ma też swoje granice. Powinien się domyślić, że to strasznie działa mi na nerwy. Wczoraj nie miałam w ogóle ochoty z nim rozmawiać. Gdy wróciłam od małego on już spał. Rano wcale nie było lepiej. Nadal byłam na niego zła, a może nawet wściekła bo znów zaczynał. Teraz tak miało wyglądać nasze życie? Miało się kręcić wokół Simone?. Jeśli tak to ono nie było dla mnie...
- Majaaa! - jęknął - Powiesz mi w końcu o co ci chodzi? - zapytał dopadając mnie w kuchni, gdy robiłam kanapki.
- Powinieneś się domyśleć Reus - odpowiedziałam
- Czym sobie zasłużyłem, żebyś mówiła do mnie po nazwisku? Co zrobiłem nie tak, że jesteś zła? - nie dawał za wygraną.
- Możemy skończyć ten temat? - zapytałam odwracając się w jego stronę.
- Nie!, nie możemy - rzekł poważnie - Chodzi o Simi prawda? - spojrzał na mnie. Unikałam jego wzroku jak tylko mogłam, wiedziałam, że domyśli się, że zgadł. No bo w sumie zgadł. 
- Wcale nie - odparłam szybko
- Chyba nie jesteś o nią zazdrosna? - zaśmiał się - Ona dla mnie nic nie znaczy, ty jesteś najważniejsza i to ciebie kocham najbardziej na świecie. - dodał całując mnie namiętnie.
Nie potrafiłam się oprzeć, jego usta były dla mnie magią, pragnieniem. Gdy tylko łączyły się z moimi, chciałam aby nigdy się już nie rozstawały. Nasze języki tańczyły namiętny taniec. Opamiętałam się chwilę później i oderwałam się od niego. 
- Muszę zrobić wam śniadanie - powiedziałam odwracając się z powrotem w stronę blatu, na którym znajdowały się produkty.
- Możesz robić, ale pod jednym warunkiem - rzekł poważnie.
- Jakim? - zapytałam
- Przestaniesz być zazdrosna, bo Simi nic a nic dla mnie nie znaczy. Jesteśmy tylko znajomymi. A ty jesteś moją narzeczoną, matką moich dzieci i to ciebie kocham - szepnął opierając czoło o moje - Tylko ciebie pamiętaj... Dobrze? - spojrzał mi w oczy.
- Mhm - mruknęłam, po chwili znów czując jego wargi na swoich.
Blondyn pozwolił mi w końcu dokończyć śniadanie dla niego i Sary. Gdy obydwoje zajadali się kanapkami ja poszłam nakarmić synka, który właśnie się obudził. Gdy zawsze na niego spoglądałam przypominał mi całkowicie mojego Marco. Te same niebieskie oczka, słodki uśmieszek i blond włoski. Identyczny tatuś..
Uśmiechnęłam się, nie wiedziałam dlaczego tak reagowałam, dlaczego byłam zazdrosna, przecież Reus, zapewniał mnie o swojej miłości tyle razy.. Kochał mnie a ja jego...

____________________________________________________________________________

Jestem z nowym rozdziałem tak jak obiecałam, w czwartek po wycieczce udało mi się go napisać w połowie a dziś dopisałam drugą ;)
Zabieram się za resztę waszych blogów. Więc jeśli nie skomentowałam u was nowego rozdziału to zrobię to już niedługo ;)
Buziaki ;*

8 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze genialny. Biedny Reus chodził z poduszką w spodniach tym to mnie rozwaliłaś na łopatki. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały na innych blogach. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział ;D
    Rozwaliłaś mnie tymi wspomnieniami Reusa ;D Matrix wymiata hahahahaha xd Leże i nie wstaje ;D Ale z tej Majki zazdrośnica ;D Dobrze że sobie wszystko tak szybko wyjaśnili i znowu jest wszystko dobrze ;*
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Historie Marco zmiotły mnie, hehehe :3
    Majka, nie bądź zazdrosna, pomogę Ci jak Simi się wpakuje XD
    Rozdział jak zawsze świetny, czekam na kolejny ♥
    Pozdrawiam i wysyłam buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Marco pozamiatał system :D!♥
    A Majeczka i do tego zazdrosna to już w ogóle przebiło moje oczekiwania:D
    Powiem Ci że nigdy tak się nie wciągnęłam w rozdział niedotyczący skoków ... dziwne , ale dziękuje Ci za to !
    Czekam na kolejny!

    Ann,
    http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem całkowicie Maję.
    Jakaś dziewczyna niespodziewanie sie pojawiła koło Marco a On ciągle o Niej opowiada.
    Mało, która by wytrzymała.
    Ale na szczęście Reus ogarnął sytuacje.
    Czekam na nn
    Buziaki:**
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie. Zapraszam do mnie na nieznane07.blogspot.com i my-life-my-game-and-my-rules.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. No proszę jaka zazdrośnica.
    Ale nie dziwię się, ni stad ni zowąd wpełza Simi a Reus jakby 8 cud świata spotkał.
    Mógł Jej od początku wyjaśnić na czym znajomość polega.
    No ale cóż faceta nie ogarniesz.
    Czekam na nn
    Buziaki + zapraszam do mnie: http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń